Red Bull zyskuje dzięki odważnej decyzji. "Mamy jaja, by stawiać na młodych"

PAP/EPA / ANDY WONG / Samochód Red Bull Racing
PAP/EPA / ANDY WONG / Samochód Red Bull Racing

Red Bull Racing stał się kuźnią młodych talentów w F1. To właśnie tam pierwsze szlify zbierał Sebastian Vettel, a teraz sukcesy odnoszą Daniel Ricciardo i Max Verstappen. - Mamy jaja, by stawiać na młodych - mówi Helmut Marko, doradca Red Bulla.

Od wielu lat Red Bull Racing konsekwentnie promuje młode talenty w Formule 1. Po cztery tytuły mistrzowskie w barwach tej ekipy sięgnął Sebastian Vettel. Obecnie zespół nie posiada konkurencyjnego samochodu, który pozwoliłby mu na seryjne wygrywanie wyścigów, a mimo to Daniel Ricciardo oraz Max Verstappen są w stanie nawiązać równorzędną walkę z kierowcami Mercedesa czy Ferrari.

Kolejnym wielkim odkryciem "czerwonych byków" może być Pierre Gasly. W miniony weekend Francuz zadebiutował w F1 w barwach satelickiej ekipy Red Bulla - Toro Rosso. Pokazał się z dobrej strony i jest niemal pewne, że 21-latek w przyszłym roku będzie etatowym kierowcą Toro Rosso. Tym bardziej, że dotychczasowe występy Daniiła Kwiata pozostawiały sporo do życzenia.

- Wkrótce będę w stanie odpowiedzieć na pytania odnośnie przyszłości Gasly'ego. Red Bull, w przeciwieństwie do Ferrari czy Mercedesa, ma dość jaj, by stawiać na młodych. To my wprowadzamy za kierownicę samochodów F1 młodych chłopaków. Mamy pewne pomysły, a gdy one się zrealizują, powiadomimy o tym - powiedział Helmut Marko, doradca Red Bulla, zapytany o przyszłość Gasly'ego.

Zdaniem Marko, w Malezji Gasly udowodnił, że drzemią w nim spore możliwości. - Szczególnie podczas pierwszego treningu, który odbywał się na mokrej nawierzchni. Pokazał, że nie boi się takich warunków. Miał świetne wyczucie samochodu, nie popełnił żadnego błędu przez cały weekend. To był dobry debiut - dodał.

Znakiem zapytania pozostaje obsada drugiego fotela w Toro Rosso na sezon 2018. Nikłe szanse ma Kwiat, zaś Marko odrzucił sugestie, że do ekipy dołączy doświadczony kierowca. Ostatnio media sugerowały, że do satelickiego zespołu "czerwonych byków" może trafić Pascal Wehrlein lub jeden z pay-driverów. - Jesteśmy Red Bullem. Jesteśmy inni. Niektórym trudno to pojąć - podsumował Marko.

ZOBACZ WIDEO Rajd Nadwiślański: Filip Nivette z przytupem sięgnął po tytuł

Komentarze (0)