Rezygnacja Marcina Budkowskiego z pracy w FIA była zaskoczeniem. Kontrowersje wzbudził fakt, że w umowie 40-latka znalazł się zaledwie trzymiesięczny okres wypowiedzenia. Oznacza to, że już na początku przyszłego roku Budkowski będzie mógł legalnie pracować dla ekip z Formuły 1.
Ten fakt postanowiło wykorzystać Renault. Francuzi wzmacniają swój zespół kadrowo, chcąc podbić F1 w sezonie 2019. Zakontraktowanie Budkowskiego budziło jednak nie lada kontrowersje. Polak ma ogromną wiedzę techniczną na temat samochodów F1, bo miał dostęp do tajnej dokumentacji innych ekip.
Dlatego też w Malezji, gdy tylko wyszły na jaw pierwsze plotki łączące polskiego inżyniera z Renault, pozostałe zespoły zorganizowały spotkanie na ten temat. - Zrobi się spory problem, jeśli się okaże, że Budkowski podpisał kontrakt z innym zespołem - grzmiał Christian Horner, szef Red Bull Racing.
I tak też się stało. W piątek Renault wysłało do dziennikarzy oficjalny komunikat prasowy, w którym potwierdza pozyskanie Budkowskiego. Polak obejmie funkcję dyrektora wykonawczego i będzie nadzorował wszystkie prace związane z rozwojem i produkcją podwozi dla pojazdów z Enstone.
- W ostatnich miesiącach Renault przyspieszyło, jeśli chodzi o rozwój fabryki w Enstone. W tej sytuacji było jasne, że nasza struktura wymaga wzmocnienia. Misją Marcina będzie kontynuowanie i wspieranie tego procesu, tak aby Renault dołączyło do czołowych ekip w F1 do 2020 roku. Marcin będzie mieć do dyspozycji sprawdzony personel, do którego należą Bob Bell, Nick Chester czy Rob White. Jego transfer to doskonała wiadomość i dowód, że jesteśmy zdeterminowani, by osiągać nasze cele - powiedział Cyril Abiteboul, dyrektor zarządzający Renault.
Przypadek Budkowskiego może jednak wiązać się ze zmianami w kontraktach czołowych pracowników FIA. Po spotkaniu w Malezji przedstawiciele niektórych zespołów stali na stanowisku, że należy wydłużyć okres wypowiedzenia czołowych inżynierów i pracowników Federacji. Miałby on wynosić nawet dwanaście miesięcy. Wszystko po to, aby sytuacja związana z transferem Polaka się nie powtórzyła.
ZOBACZ WIDEO Rajd Nadwiślański: Filip Nivette z przytupem sięgnął po tytuł