W ostatnich tygodniach szef Mercedesa, Toto Wolff był posądzany o dwulicowość, gdy w wywiadach dla różnych mediów wspierał innego kierowcę w walce o fotel w Williamsie. Na łamach niemieckojęzycznej prasy nieustannie domagał się szansy dla młodego kierowcy wspieranego od lat przez Mercedesa - Pascala Wehrleina. Przed polskimi mikrofonami dopingował zaś Roberta Kubicę.
Podczas weekendu w USA w rozmowie z "Eleven Sports" przyznał, że emocjonalnie jest w trudnym położeniu, gdyż naprawdę zależy mu na powodzeniu Kubicy, który jest jego dobrym znajomym.
- Jestem rozdarty, bo myślę, że Robert naprawdę zasługuje na powrót do samochodu. Stracił szanse na wspaniałą karierę i wszyscy w Formule 1 chcieliby z powrotem zobaczyć go w akcji - mówił.
Dopytany czy to jednak biznes a nie sentymenty biorą górę w sytuacji, w jakiej znalazł się jako szef teamu Mercedesa, Wolff odparł: - Tak, ale jest też karma i uważam, że Robert zasługuje na miejsce. Paul di Resta zaliczył jednak również dobry weekend w Budapeszcie, Pascal (Wehrlein) ma szybkość i powinien znaleźć posadę w F1, a Felipe (Massa) jest od dawna z zespołem. Będę więc zadowolony niezależnie od tego, który z nich będzie jeździł - podsumował.
Pascal Wehrlein wspierany przez Mercedesa jest obecnie kierowcą Saubera. Zespół w przyszłym roku ma promować młodych adeptów Ferrari, przez co 23-latek ma małe szanse na kontynuowanie tam kariery.
ZOBACZ WIDEO: Mateusz Kusznierewicz: Pioruny waliły jeden po drugim dookoła. To były chwile grozy