Zespół Ferrari zaliczył kolejny problemowy piątek rozpoczynający weekend F1. Tym razem chodziło o dość nietypową usterkę z odpaloną gaśnicą, która mocno wadziła podczas drugiego treningu Sebastianowi Vettelowi. - Stało się to w połowie okrążenia. Na początku zrobiło się piekielnie gorąco w kokpicie, a za chwilę strasznie zimno. Wszystko przez poluzowaną śrubę. Z pewnością jazda w takim położeniu nie była przyjemnością - powiedział Vettel.
Po uporaniu się z problemami w samochodzie, niemiecki kierowca wrócił na tor w Mexico City i w popołudniowej sesji wykonał kolejnych 35 okrążeń, zaś najlepszy czas dał mu czwarte miejsce, ze stratą 0,250 sekundy do zwycięzcy sesji Daniela Ricciardo z Red Bulla.
- Bolid jest generalnie szybki, ale wciąż potrzebuje poprawek. Na pewnych okrążeniach mamy szybkość, na innych jej brakuje - tłumaczył. - Nie sądzę, że będzie to ciężka harówka przy bolidzie do czasu kwalifikacji. Chodzi raczej o znalezienie równowagi, co pozwoli nam wykonać krok naprzód - dodał.
Sebastian Vettel w kolejnych treningach uzyskiwał 5. i 4. czas, będąc przy tym zawsze liderem Ferrari. W poprzednim roku podczas GP Meksyku zajął 5. miejsce. Aby myśleć o przedłużeniu szansy na zdobycie tytułu, w niedzielnym wyścigu musi zająć minimum drugie miejsce i liczyć na potknięcie Lewisa Hamiltona.
ZOBACZ WIDEO: Ogromny projekt Kusznierewicza. Cały świat będzie podziwiał Polaków