Po tym jak Robert Kubica zaprezentował się z dobrej strony podczas testów za kierownicą Williamsa na torze Silverstone i Hungaroring, brytyjski zespół postanowił złożyć Polakowi konkretną propozycję. Kontrakt na sezon 2018 od pewnego czasu leży na stole i brakuje jedynie podpisu obu stron, aby móc ogłosić triumfalny powrót 32-latka do Formuły 1.
O tym informowali już dziennikarze uznani w padoku F1. Jako jeden z pierwszych wspominał o tym Roger Benoit z szwajcarskiego "Blicka", który już przy okazji Grand Prix Stanów Zjednoczonych wspominał, że Kubica jest faworytem szefów zespołu z Grove. O wstępnej propozycji kontraktu w ostatnich dniach informowała też Julianne Cerasoli z brazylijskiej stacji "UOL".
Portal WP SportoweFakty dowiedział się od osób z otoczenia Kubicy, że jeden z najważniejszych punktów spornych to kwestia ubezpieczenia Kubicy. Polak po wypadku na trasie rajdu samochodowego w 2011 roku otrzymał spore odszkodowanie za trwałą niezdolność do rywalizacji w sportach motorowych. Zapisy umowy mówią o tym, że w przypadku powrotu do ścigania i odjechania pełnego sezonu w jakiejkolwiek serii wyścigowej, krakowianin musiałby zwrócić minimum 50 proc. otrzymanej kwoty.
Wystąpienie we wszystkich wyścigach sezonu oznaczałoby, że Kubica jest w pełni zdrowy i wypłacone przed laty odszkodowanie nie należało mu się. Dlatego brany jest pod uwagę wariant, w którym w przypadku złożenia podpisu pod kontraktem, polski kierowca opuści jeden z wyścigów w sezonie 2018.
Według informacji WP SportoweFakty, oferta Williamsa nie jest też zbyt korzystna finansowo dla Polaka. Z kilku powodów. Brytyjczycy zaciskają pasa w związku z możliwymi mniejszymi wpływami do budżetu w roku 2018 oraz dobrą sytuacją na rynku wśród kierowców. W ostatnich tygodniach w kontekście startów w tej ekipie wymieniano m. in. Pascala Wehrleina czy Daniiła Kwiata. Niemiec gwarantowałby większe wsparcie ze strony Mercedesa, zaś za Rosjaninem stoją możni sponsorzy. W przypadku Kubicy można jednak liczyć na zainteresowanie grupy Lotos, która jest zdecydowana dotować jego powrót do F1.
ZOBACZ WIDEO Jakub Przygoński: Niedługo e-sportowcy mogą być równie szybcy w prawdziwych autach