Maciej Rowiński: O ile mądrzejsi jesteśmy po testach Kubicy w Abu Zabi? (komentarz)

Newspix / Charniaux / XPB Images / Na zdjęciu: Robert Kubica
Newspix / Charniaux / XPB Images / Na zdjęciu: Robert Kubica

Kiedy Robert Kubica wreszcie zjechał do alei serwisowej, mechanicy wepchnęli bolid do garażu i go zamknęli. Ze środka słychać było oklaski! Tak zespół Williamsa dziękował i poniekąd skomentował dwudniowe testy Polaka w Abu Zabi.

128 - to najważniejsza liczba po testach w Abu Zabi. Tyle okrążeń po torze Yas Marina przejechał Robert Kubica. To ponad dwukrotność dystansu wyścigu. Polak po raz pierwszy miał okazję zapoznać się z bolidem FW40, wcześniej jeździł tylko modelem z 2014 roku.

Ile więcej wiemy po dwudniowych testach, czy Kubica jest bliżej powrotu do regularnego ścigania w Formule 1?

1. Stoper nie ma znaczenia

Specyfika testów w F1 polega na tym, że najważniejsze informacje pozostają w garażach teamu. Zespoły mówią tak, aby powiedzieć jak najmniej. Nie chcą zdradzać, co dokładnie było sprawdzane, jaki program realizował kierowca. Stąd pokusa, aby sugerować się uzyskiwanymi czasami, które są ogólnodostępne. Problem w tym, że goły wynik niewiele nam mówi, jeśli nie wiadomo, jak go interpretować.

Kubica co prawda miał najlepszy czas (1.39,485) z kierowców Williamsa, którzy we wtorek i środę pojawili się na torze (poza Kubicą jeździli Lance Stroll - 1.39,580 i Siergiej Sirotkin - 1.39,947), ale po pierwszym dniu Polak podkreślał, że na wyniki nie ma co patrzeć, a momentem na pokazanie prędkości będzie pierwszy wyścig przyszłego sezonu (marzec 2018).

Nie zapominajmy, że jazdy w Abu Zabi były testem nowych opon Pirelli. Zespoły miały narzucone wytyczne przez włoski koncern, które musiały wypełnić. W ustawieniach bolidów nie można było majstrować, a do przetestowania było aż siedem różnych rodzajów opon na suchą nawierzchnię. Kierowcy i teamy musiały się przede wszystkim skoncentrować na jak najlepszym poznaniu przyszłorocznych opon, a nie na śrubowaniu wyników okrążeń.

ZOBACZ WIDEO Wyjątkowa flaga dla Kubica w Abu Zabi
[color=#000000]

[/color]

Istotne, że Kubica dostał najwięcej czasu od Williamsa. Jeździł we wtorek i środę, a to świadczy, że zespół ma do niego zaufanie. Wierzy w wartość jego wskazówek. Pod tym względem Kubica w Abu Zabi wykonał dla Williamsa kawał dobrej roboty, tak jakby już był pełnoetatowym kierowcą ekipy z Grove.

2. Żelazna kondycja

W kontekście powrotu Kubicy, jak bumerang wraca temat jego fizycznych ograniczeń. Po testach w Abu Zabi wszelkie wątpliwości zniknęły. Dystans ponad dwóch wyścigów przy temperaturze 30 stopni jednoznacznie pokazuje, że fizycznie krakowianin jest gotowy na powrót. Polak wykorzystał każdą minutę, aby jak najlepiej poznać nowy bolid i przekazać jak najwięcej informacji zespołowi. Pierwszego dnia testów jeździł nawet podczas przerwy obiadowej.

- Jestem w lepszej kondycji niż w 2010 roku. Mam motywację i organizm reaguje prawidłowo. Moja historia sprawia, że ludzie chcą mojego powrotu. To byłaby miła historia, ale tutaj nie ma taryfy ulgowej. Wiem, że muszę być jak najlepiej przygotowany, bo kiedy prowadzę bolid, to historii już nie ma. Jestem tylko ja, samochód i praca do zrobienia - mówi Kubica.

Te słowa najlepiej pokazują, że po siedmiu latach przerwy, to nadal jest ten sam Kubica. Zmotywowany realista, trzeźwo oceniający swoje szanse, często nawet zbyt surowy dla samego siebie.

3. Faworyt Williamsa

Przy natłoku medialnych doniesień, co chwilę pojawiających się plotek, spekulacji, że kontrakt został już podpisany, jedno nie ulega wątpliwości - Kubica jest na pole position w wyścigu o fotel kierowcy Williamsa na sezon 2018.

Felipe Massy już nie ma, Paul di Resta przestał się liczyć, a szanse Pascala Wehrleina mocno zmalały. Na horyzoncie pozostają jeszcze dwaj Rosjanie: opcja mniej prawdopodobna, czyli Daniił Kwiat i Siergiej Sirotkin, który testował w Williamsie w środę przed Kubicą. Sam Polak bardzo ciepło wypowiadał się o Sirotkinie, twierdząc nawet, że tak szybki kierowca zasługuje na miejsce w F1. Jednak w jego przypadku częściej mówi się o roli kierowcy rezerwowego, który w przyszłym sezonie miałby dostać kilka okazji od Williamsa w piątkowych treningach.

Jeszcze przed testami jeden z najlepszych dziennikarzy F1, Mark Hughes, w telewizji Sky Sports stwierdził: "Kubica na 98 procent podpisze kontrakt z Williamsem". Po testach te szanse na pewno nie zmalały.

Kiedy więc team z Grove ogłosi swoją decyzję? Niestety, ale podawanie konkretnego terminu byłoby wróżeniem z fusów. Rob Smedley, szef działu inżynieryjnego Williamsa powiedział, że ma nadzieję, że wszystko będzie jasne przed Świętami Bożego Narodzenia. Williams nie ma powodu by się spieszyć. Dysponuje ostatnim konkurencyjnym miejscem w F1 i to kierowcy zabiegają o fotel, co daje zespołowi przewagę.

4. Zaufać Kubicy

Najlepszą receptą w całym tym zamieszaniu i natłoku spekulacji jest zaufanie człowiekowi, który od zawsze był swoim największym krytykiem i najwięcej od siebie wymagał. Ci, którzy pamiętają Kubicę z lat w F1, doskonale wiedzą, że jeśli Kubica coś mówi, to tak właśnie jest. To nie jest typ człowieka, który koloryzuje i brałby się za coś, nie mając 100-procentowej pewności, że da radę. Dlatego warto przytoczyć hasło, jakie polscy fani naszego kierowcy mieli napisane na koszulkach - "keep calm and support Robert Kubica".

Źródło artykułu: