Sebastian Vettel i Lewis Hamilton toczyli zacięty pojedynek o tegoroczne mistrzostwo w Formule 1 przez ponad połowę sezonu. Do czasu letniej przerwy po GP Węgier liderem klasyfikacji był kierowca Scuderia Ferrari. Po powrocie z wakacji sytuacja zmieniła się jednak diametralnie.
Od wyścigu w Belgii Hamilton wygrał 5 z 6 kolejnych Grand Prix, podczas gdy Vettel nie był w stanie ukończyć aż dwóch rund. Kierowcę Ferrari pogrążyły nie tylko problemy z samochodem, ale również błędy własne, jak chociażby podczas słynnego karambolu z Kimim Raikkonenem i Maxem Verstappenem na starcie GP Singapuru.
- Nie powinien kryć się z tym, że wyciągnie wnioski z tego sezonu, podobnie jak my wszyscy - powiedział Hamilton. - Miałem takie lata jak on, tak samo on miał sezony w których był tak solidny jak jak w tym roku. Spodziewam się, że w przyszłym sezonie wróci "w pełnym uzbrojeniu", ale nie wydaje mi się, by to wyzwanie mogło mnie przerosnąć - dodał.
Lider Mercedesa nie miał przekonania czy jego własne występy rzeczywiście wywołały taką presję pod którą ugiął się Vettel, ale zaznaczył, że w walce dwóch najwyższej klasy zawodników, celem jednej i drugiej strony jest wykorzystanie najmniejszej słabości prezentowanej przez rywala.
- Trzeba być nieustępliwym, stale naciskać, a kiedy przeciwnik nie wykazuje żadnej słabości, to jest zdecydowanie trudniej - tłumaczył Hamilton. - Spójrzcie na Rogera Federera i Rafaela Nadala, w którymś momencie ich pojedynku jeden zauważy niewielką słabość rywala i stara się właśnie to wykorzystać, co robi później ogromną różnicę - tłumaczył Brytyjczyk.
ZOBACZ WIDEO Gollob planował start w Rajdzie Dakar. "Miałem pomysł na następne 10 lat funkcjonowania w sporcie"