[tag=20770]
Kevin Magnussen[/tag] rozpoczął starty w Formule 1 w sezonie 2014 w barwach McLarena, ale już rok później musiał zadowolić się oglądaniem wyścigów z padoku, po tym jak stracił miejsce w ekipie na rzecz Fernando Alonso. W sezonie 2016 trafił do Renault, ale tylko dwukrotnie punktował dla zespołu z Enstone.
Magnussen odżył dopiero w minionym roku w Haasie. - Tam byłem w stanie uwolnić się od negatywnej presji, jaka towarzyszy kierowcy Formuły 1. Po prostu zacząłem się cieszyć wyścigami. Teraz jestem skoncentrowany, ciężko pracuję i mam z tego więcej frajdy. Ciśnienie jest mniejsze. Na pewno jest łatwiej, gdy czerpie się radość ze startów - powiedział Magnussen.
25-latek nie ukrywa, że bardzo szybko zadomowił się w amerykańskim zespole. - Czuję się w nim bardzo dobrze. Lubię pracować z chłopakami z Haasa. Podoba mi się też sposób, w jaki pracuje oraz mentalność panująca w ekipie - dodał.
Duński kierowca nie ukrywa, że utrata miejsca w McLarenie po dobrym sezonie 2014 zachwiała jego pewnością siebie. - Trudno było spędzić rok poza F1, kiedy musiałem oddać miejsce Fernando Alonso. Powrót, znalezienie właściwej drogi i ponowne przyzwyczajenie się do tego wszystkiego zajęły mi trochę czasu. Dopiero w zeszłym roku czułem się normalnie, czułem się jakbym był w domu. Dlatego nie mogę się doczekać kolejnego sezonu i rozpoczęcia współpracy z zespołem, który już dobrze znam - stwierdził Magnussen.
Kierowca z Danii bardzo dobrze się czuje w obecnym teamie, ale nie wyklucza, że po sezonie 2018 zmieni pracodawcę. - Oczywiście, jeśli pewnego dnia dostałbym szansę na ściganie się w zespole z czołówki, to bym się zdecydował. Nie mam wątpliwości. W końcu wszyscy o tym marzymy. Jednak dopóki taki moment nie nadejdzie, będę szczęśliwy w Haasie - podsumował.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak strzela ksiądz. Dla zespołu z Ekstraklasy
[color=#000000]
[/color]