Na nieco ponad 50 dni przed startem nowego sezonu Formuły 1, jedną z największych zagadek przed nadchodzącą kampanią pozostaje siła rażenia nowego McLarena, wyposażonego w jednostkę napędową Renault.
Po odejściu od silników Hondy, eksperci spekulują ile było prawdy w plotkach o świetnej konstrukcji bolidów z Woking, które miały być jednymi z czołowych w stawce, lecz zdeprecjonowanych przez słabe jednostki napędowe.
Szef McLarena, Zak Brown snuje odważne plany awansu z 9. miejsca w klasyfikacji konstruktorów na koniec 2017 roku, aż do ścisłej czołówki. - Jeśli uda nam się wszystko dobrze poukładać, to zaczniemy znacząco podnosić poprzeczkę. Myślę, że zobaczycie nas, jak przechodzimy do czołówki w Australii - stwierdził.
Jednocześnie Brown ma wątpliwość czy McLaren w najbliższym czasie będzie zdolny do walki o mistrzostwo, mając za rywali zespoły fabrycznych producentów. - Wciąż jesteśmy jednym z czterech najlepszych zespołów w F1 - powiedział Amerykanin. - Musimy w dalszym ciągu się rozwijać, aby uzyskać jak najwięcej zasobów dla naszego teamu wyścigowego. To drogi sport, nie jesteśmy w stanie konkurować finansowo z dwoma najlepszymi ekipami (Mercedes i Ferrari - przyp. red.) - dodał.
McLaren po raz ostatni znalazł się w czołowej czwórce mistrzostw świata w sezonie 2013, gdy miejsce na podium klasyfikacji końcowej zapewnili stajni z Woking Lewis Hamilton i Jenson Button.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica wraca do F1. "W Polsce treningi mogą mieć więcej widzów, niż wyścigi"