W tym tygodniu Formuła 1 ogłosiła światu, że począwszy od sezonu 2018 na starcie do wyścigu nie zobaczymy grid girls. Właściciele Liberty Media uznali, że piękne panie stojące na polach startowych nie współgrają z wartościami, jakie powinna przestawiać królowa motorsportu. W środowisku nie brakuje jednak negatywnych opinii na temat decyzji Amerykanów. Kierowcy i spore grono ekspertów są zdziwieni usunięciem grid girls z F1.
Również w środowisku grid girls zawrzało. Nie ukrywają one, że bardzo lubią swoją pracę i mają wrażenie, że ktoś próbuje uszczęśliwiać je na siłę. - Trzeba mieć bardziej otwartą mentalność. Przecież normy społeczne nie uległy zmianie. Gdyby tak było, to nagie kobiety przestałyby się pokazywać w niektórych czasopismach - mówi na łamach "Marki" Marga Bernalte, która nie tylko w 2014 roku została Miss Barcelony, ale pracowała też jako hostessa podczas wyścigów F1 i MotoGP.
W ten sposób młoda Hiszpanka odniosła się do słów Seana Bratchesa. Dyrektor F1 ds. komercyjnych stwierdził, że zwyczaj zatrudniania grid girls nie jest zgodny z wartościami Liberty Media i kłóci się z obecną opinią społeczną.
- Czasem ktoś w padoku poprosił o mój numer telefonu, ale takie same sytuacje zdarzają mi się na ulicy. W niektórych filmach, które ogląda miliony ludzi, jest więcej negatywnych zjawisk związanych z takim zachowaniem "macho". Tak zwane feministki bronią nas, a nawet nie zapytają jak się czujemy. Tym bardziej, że przez nie straciliśmy pracę - dodaje Bernalte.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica trzecim kierowcą Williamsa. "Pukał do drzwi F1, teraz do nich wali"
Podobnego zdania jest inna z hostess, Lauren-Jade Pope z Wielkiej Brytanii. - Straciłyśmy pracę z powodu feministek! Pracuję jako grid girl od ponad ośmiu lat i to mój świadomy wybór. Tak powinno pozostać! Powinnyśmy same decydować czy chcemy pracować jako hostessa, czy też zatrudnić się w innej roli - twierdzi brytyjska hostessa.
Grid girl z Wielkiej Brytanii również nie ukrywa swojego wkurzenia na organizacje feministyczne. - One same siebie nazywają feministkami, a tak naprawdę nimi nie są. Nie zapytały o nasze samopoczucie w związku z utratą pracy. Ja ją naprawdę lubiłam, dostawałam za to wynagrodzenie. Zarabiałam robiąc to, co kocham - dodaje Lauren-Jade Pope.