Najważniejsze samochody w historii Williamsa. Czy FW41 będzie przełomowy?

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica za kierownicą Williamsa
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica za kierownicą Williamsa

W czwartek dojdzie do prezentacji nowego samochodu Williamsa. Model FW41 ma być bardziej agresywny od poprzednika i zapewnić Brytyjczykom walkę o czołowe pozycje. W przeszłości zespół konstruował już pojazdy, które odcisnęły piętno na F1.

W tym artykule dowiesz się o:

Jaki będzie FW41?

Osoby związane z Williamsem są zdania, że FW41 ma być znacznie lepszą konstrukcją niż ubiegłoroczny FW40. To zasługa zatrudnienia Paddy'ego Lowe'a w funkcji dyrektora technicznego. Brytyjczyk, który wcześniej pracował przy zwycięskich samochodach Mercedesa, jest jednym z lepszych ekspertów w tej dziedzinie w F1.

Nowy model ma być bardziej "agresywny", jak twierdzi Felipe Massa, który miał okazję zobaczyć go pod koniec ubiegłego roku w tunelu aerodynamicznym. Ma też gwarantować lepszy docisk, zwłaszcza w tylnej części samochodu, co było bolączką FW40. Nie jest jednak tajemnicą, że jeszcze niedawno Williams miał spore problemy. Dopasowanie systemu Halo do samochodu sprawiło, że Brytyjczycy oblali testy zderzeniowe FIA. Na dodatek Mercedes zdecydował się na kilka zmian w tylnej części układu wydechowego. Przez to istniało ryzyko, że zespół nie zbuduje wystarczającej liczby części przed startem przedsezonowych testów F1 w Barcelonie.

Nie ulega też wątpliwości, że ogromnym wsparciem dla inżynierów brytyjskiego teamu będzie w tym roku Robert Kubica. Polak został zakontraktowany w roli testera i ma pomagać przy dalszym rozwijaniu FW41. Dlatego zobaczymy go w co najmniej ośmiu sesjach treningowych. 33-latek spędzi też wiele godzin w symulatorze w Grove.

Kubica może być potrzebny Williamsowi, bo ma więcej doświadczenia niż Siergiej Sirotkin i Lance Stroll. Tym bardziej, że historia pokazuje, że Brytyjczycy potrafili konstruować modele, które były bardzo zaawansowane technicznie.

ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica trzecim kierowcą Williamsa. "Pukał do drzwi F1, teraz do nich wali"


Najlepszy model Williamsa w historii

W sezonie 1992 Williams nie zostawił konkurencji cienia szansy, a wszystko za sprawą świetnego modelu FW14B. Jego największym atutem było aktywne zawieszenie - rozwiązanie, które Brytyjczycy opracowali niemal do perfekcji. Posiadał też kontrolę trakcji i półautomatyczną skrzynię biegów. Ten samochód był na tyle zaawansowany technicznie, że stworzył podwaliny pod obecną F1.

W tamtych czasach aktywne zawieszenie w F1 nie było czymś nowym, ale Brytyjczycy byli pierwszym zespołem, który wykorzystał jego walory. Pierwsze podejście Williamsa do tego typu zawieszenia miało miejsce już w 1987 roku, ale pracownicy potrzebowali kilku lat, aby dopieścić to rozwiązanie. Musieli przy tym przekonać kierowców, że jest ono bezpieczne i niezawodne.

Za kierownicą tego samochodu swój jedyny tytuł mistrzowski w karierze zdobył Nigel Mansell. Zrobił to w rekordowym stylu. Wygrał dziewięć wyścigów i zgarnął czternaście pole position, co aż do sezonu 2011 było wyczynem nie do pobicia. Brytyjczyk dorzucił do tego dorobku też trzy drugie miejsca, a kilkukrotnie na podium stanął jego partner zespołowy - Riccardo Patrese.

- Wobec każdej nowej technologii jesteś sceptyczny, ponieważ może cię zabić. Ostatecznie nigdy nie ufałem aktywnemu zawieszeniu. Generalnie, samochód próbował cię zabić i wyrzucić z toru w każdym zakręcie. Moim zadaniem było powstrzymać go. Byłem pewny siebie i miałem wiarę, że jeśli wjedziemy szybko w zakręt, to będę miał na tyle umiejętności, aby go opanować. Jeśli straciłbym przyczepność i jechał prosto w krawężniki, to mając nadzieję, że po wyfrunięciu w powietrzu będę cały - mówił później Mansell.

Model FW14B był na tyle udaną konstrukcją, że po sezonie do Williamsa zgłosili się najlepsi - Ayrton Senna i Alain Prost. Ostatecznie podpisano kontrakt z Francuzem, który zawierał ciekawą klauzulę. Jego partnerem nie mógł zostać... Senna. Kiepsko na wieści o ściągnięciu Prosta zareagował też Mansell. Brytyjczyk, choć był aktualnym mistrzem świata, postanowił przejść do amerykańskiej serii CART. Jego następcą został Damon Hill.

Ostatni model z aktywnym zawieszeniem

W sezonie 1993 Prost oraz Hill otrzymali do dyspozycji model FW15C. Była to kontynuacja udanej konstrukcji sprzed roku. I po raz kolejny Brytyjczycy okazali się dominującą siłą w F1. Wygrali 10 z 16 wyścigów, a Prost zgarnął tytuł mistrzowski. Gdyby nie świetna postawa Senny za kierownicą McLarena, ten wynik wyglądałby znacznie bardziej okazale.

Model FW15C zapisał się w historii jako ostatni z aktywnym zawieszeniem, bo FIA zabroniła używania tego systemu począwszy od sezonu 1994. Federacja była zdania, że Williams na tyle odskoczył stawce, że przez to F1 stała się mniej atrakcyjna i postanowiła przepisami wyrównać szanse pozostałych ekip. Działacze uznali, że o zwycięstwach powinny decydować umiejętności kierowcy, a nie przewaga techniczna samochodu. Dlatego też do listy rzeczy zakazanych dopisano m. in. ABS i kontrolę trakcji.

Świetne wyniki Williamsa sprawiły, że po raz kolejny do drzwi zespołu zapukał Senna. Podpisanie kontraktu z Brazylijczykiem sprawiło, że Prost odszedł na emeryturę. Sezon 1994 zakończył się jednak fatalnie dla brazylijskiej legendy, bo wskutek wypadku na torze Imola poniósł on śmierć.

Ostatni samochód mistrzowski

Z sentymentem w Grove wspomina się model FW19, bo to ostatni samochód, jaki dał Williamsowi mistrzostwo wśród kierowców. Dokonał tego w sezonie 1997 Jacques Villeneuve. Była to kontynuacja wcześniejszej konstrukcji, która dała wygraną w mistrzostwach Hillowi.

O ile rok wcześniej Hill i Villeneuve wygrali 12 z 16 wyścigów, o tyle w późniejszym sezonie Williams miał przed sobą większe wyzwanie. Wszystko za sprawą coraz lepszej formy Michaela Schumachera w Ferrari. Niemiec przegrał walkę z Kanadyjczykiem w kontrowersyjnych okolicznościach. W ostatnim wyścigu wjechał celowo w rywala, by zgarnąć w ten sposób tytuł. FIA zdyskwalifikowała za to Schumachera z całej kampanii.

Model FW19 był ostatnim, nad powstaniem którego czuwał Adrian Newey. Jeden z lepszych ekspertów w F1 w dziedzinie inżynierii i aerodynamiki postanowił odejść do McLarena. Z F1 wycofało się też Renault, więc konstrukcja z sezonu 1997 była ostatnią, w której znalazły się silniki RS9 V10. Było tak jednak tylko teoretycznie, bo rok później Williams i tak kupił stare silniki od Francuzów i używał ich pod nazwą Mechachrome, a następnie Supertec. Dopiero w 2000 roku rozpoczął się sojusz z BMW i tym samym nastąpiła zmiany dostawcy jednostek napędowych.

Pierwszy samochód mistrzowski

Być może pięknej historii Williamsa i zwycięskich modeli nie byłoby, gdyby nie model FW07 z lat 1979-1982. Brytyjczykom wystarczyły cztery lata w F1, aby opracować samochód, który zapewnił kierowcy tytuł mistrza świata. Tym szczęściarzem w sezonie 1980 był Alan Jones.

Konstrukcja miała swój debiut już rok wcześniej, ale wtedy nie dała jeszcze Williamsowi upragnionego sukcesu. Kluczem do jej stworzenia okazały się pieniądze, bo brytyjski zespół pozyskał sponsora strategicznego z Arabii Saudyjskiej. Przez to rywalizował w F1 pod nazwą "Albilad Saudia Williams".

W modelu FW07 wykorzystano efekt przypowierzchniowy, który odkryto w F1 przez przypadek. Okazało się bowiem, że dzięki odpowiedniej pracy części aerodynamicznych można zapewnić lepszą przyczepność samochodu.

Pierwszy zwycięski samochód Williamsa cechował się też długimi sekcjami bocznymi, miał mały przedni spojler oraz sztywny monocoque, który wykonany był z aluminium. Początkowo FW07 uchodził za dość kapryśną i awaryjną konstrukcję, ale kluczem do sukcesu okazały się zmiany w trakcie sezonu. Udoskonalono fragment podłogi pod silnikiem, co poprawiło docisk aerodynamiczny. Dzięki temu Clay Regazzoni wywalczył pierwsze pole position dla Williamsa podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii w roku 1979.

Rok później Jones za jego kierownicą wygrał pięć wyścigów. W całym sezonie zdobył 67 punktów, co dało mu tytuł mistrza świata.

Komentarze (1)
x-man
15.02.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
wreszcie ciekawy artykuł na SF. Nie wiem czy tłumaczony czy redaktor sam ma taką wiedzę...ale czytało się fajnie (i przypominało wczesne lata 90te.)