W środę zespoły Mercedesa i Scuderia Ferrari oddelegowały do testów odpowiednio Lewisa Hamiltona i Kimiego Raikkonena. Zarówno Brytyjczyk jak i Fin oraz czwórka kierowców innych ekip nie zdecydowała się na pokonanie chociażby instalacyjnego okrążenia toru Catalunya.
O poranku testy na torze uniemożliwiały zimowe warunki. Śliski i wilgotny, a wręcz zmarznięty asfalt blokował wyjazd samochodów na obiekt. W popołudniowej sesji nie było lepiej, gdy nad torem padał deszcz.
- Nawet gdy padający śnieg zmienił się w deszcz, to niskie temperatury uniemożliwiały uruchomienie samochodu Formuły 1 - oświadczyło w komunikacie prasowym Ferrari.
- Nie było sensu ryzykować, ponieważ przy takich temperaturach nawet opony deszczowe nie działałyby prawidłowo. Jazda po torze nie generowałaby żadnych wartościowych danych na temat osiągów samochodu. Kimi (Raikkonen) i zespół podjęli jedyną rozsądna decyzję, aby skreślić ten dzień, mimo, że zgodnie z przepisami nie może on później być odzyskany - czytamy dalej w komentarzu do trzeciego dnia testów.
ZOBACZ WIDEO Pogodowy kataklizm podczas testów F1. Kubica zadowolony ze swojej roli w Williamsie
Identyczną strategię co Ferrari obrali inżynierowie Mercedesa i Lewis Hamilton. Szef techniczny stajni z Brackley James Allison stwierdził stanowczo, że utratę jednego dnia testów trzeba "przyjąć na klatę".
- Mamy teraz jedną ósmą testów mniej dla nas, dlatego musimy w taki sposób dostosować nasz cały program, aby założoną pracę wykonać w ciągu siedmiu, a nie ośmiu dni testowych - powiedział Allison. - Czasu jest trochę mniej, ale przed podobnym wyzwaniem stoją wszystkie zespoły, dlatego musimy przyjąć to po męsku i ruszyć dalej - dodał.
Ferrari i Mercedes w dwóch pierwszych dniach testów były w czołówce zarówno pod względem liczby pokonanych okrążeń, jak również uzyskanych czasów. Najlepszy rezultat pierwszej tury testów po trzech dniach należy do Sebastiana Vettela (Ferrari) - 1:19,673.