Po trzech wyścigach zespół Renault zajmuje piąte miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Francuzi nadal tracą ogromny dystans do czołowej trójki. Przegrywają też z McLarenem, który od tego roku korzysta z francuskich jednostek napędowych.
Dlatego też w Renault nie ukrywają rozczarowania. - Mogę powiedzieć, że jesteśmy zawiedzeni, ale nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Mieliśmy nadzieję, że nieco podkręcimy tempo względem trzech najlepszych zespołów. To nam się nie udało. Nie wykonaliśmy wystarczająco swojej pracy. Nie byliśmy tak sprytni przy projektowaniu i rozwijaniu samochodu - powiedział Bob Bell, dyrektor techniczny Renault.
Francuzi przed tym sezonem liczyli na poprawę tempa w kwalifikacjach. Zmiany w ich silniku miały sprawić, że kierowcy Renault będą bardziej konkurencyjni. Tego nie udało się zrealizować. Jednym z mankamentów modelu RS18 jest jego nadmierna waga i tym francuscy inżynierowie mają się zająć w pierwszej kolejności.
- Są argumenty mówiące za tym, że uda nam się zmniejszyć stratę do czołówki. To kwestia logiki. Mamy łatwiejszą drogę, by znaleźć dodatkowe setne sekundy niż oni - doda Bell.
Przedstawiciele Renault mają świadomość, że czeka ich zażarta walka o miano najlepszej ekipy spoza czołowej trójki. Wszystko za sprawą coraz lepszej formy McLarena, nadspodziewanie szybkiego w tym roku Haasa oraz rozwijającego się dzięki silnikom Hondy zespołowi Toro Rosso.
- Obawialiśmy się McLarena, który wszedł do walki z nowym silnikiem. Oni potrafią bardzo dobrze rozwijać samochód w trakcie sezonu i nadrabiać stratę do rywali. Dlatego walka będzie bardzo, bardzo ciężka - zakończył Bell.
ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: To czas w moim życiu, w którym jestem szczęśliwy