Ferrari znów pod lupą FIA. Włosi oskarżeni o łamanie przepisów

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Kimi Raikkonen w garażu Ferrari
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Kimi Raikkonen w garażu Ferrari

Ferrari ponownie znalazło się pod lupą FIA. Rywale i federacja mają zastrzeżenia, że Włosi korzystają ze specjalnego programu pracy silnika, który wydmuchuje spaliny w kierunku tylnego skrzydła.

Zastrzeżenia, co do Ferrari pojawiły się po wyścigu o Grand Prix Chin, gdyż zdaniem wielu włoskie samochody w zakrętach miały inny dźwięk niż konkurencja. Pod adresem stajni z Maranello padły zarzuty, że wykorzystuje ona specjalne tryby pracy silnika. Dzięki nim przekierowuje spaliny w kierunku tylnego skrzydła.

Wcześniej podobne zastrzeżenia pojawiały się w kontekście Renault, po tym jak zimą francuski zespół przedstawił samochód na rok 2018, a układ wydechowy został w nim poprowadzony w kierunku tylnego skrzydła.

Nikolas Tombazis, pracownik FIA, rozesłał już maile do wszystkich ekip, że powinny spodziewać się kontroli podczas najbliższego weekendu wyścigowego w Baku. - Nie akceptujemy takich map silnika, które doprowadzają do zwiększenia przepływu spalin w momencie, gdy samochód znajduje się w zakręcie. Aby coś takiego było dozwolone, musi to wprost wynikać z ustawień jednostki napędowej, które będą mieć za zadanie zwiększać jej osiągi, ale nie będą wpływać na przepływ spalin - napisał Tombazis w wiadomości do zespołów.

FIA zamierza podejść do sprawy indywidualnie i każdy zespół ma zostać dokładnie prześwietlony. Dlatego, choć obecnie na świeczniku znalazło się Ferrari, to pozostali producenci też mogą ponieść konsekwencje. - Zamierzamy skontrolować wykorzystanie trybów pracy silnika w każdym przypadku - zapewnił Tombazis, który w przeszłości sam pracował we włoskim zespole.

FIA zareagowała na zarzuty względem Ferrari, gdyż od 2014 roku w F1 zabronione jest wykorzystywanie przepływu spalin do poprawienia siły docisku samochodu. - Odnośnie położenia rury wydechowej w stosunku do tylnego skrzydła i karoserii, akceptujemy każdą pozycję w granicach określonych przepisami. Każdy zespół ma prawo do tego, by zaprojektować swój samochód w taki sposób jaki chce, by uzyskać jak najbardziej wydajną maszynę. Oczywiście, wszystko pod warunkiem, że jest to zgodne z przepisami - wyjaśnił Tombazis.

To jednak nie koniec kłopotów Ferrari. Analizy zdjęć z Grand Prix Chin wykazały, że kierownica w pojeździe Sebastiana Vettela różni się od tej, którą ma do dyspozycji Kimi Raikkonen. Znalazła się w niej dodatkowa łopatka. Niewykluczone, że to właśnie ona odpowiada za ukierunkowanie spalin w zakręcie. Zdaniem hiszpańskiej "Marki", włoski zespół będzie musiał się wytłumaczyć przed FIA również z tego faktu.

ZOBACZ WIDEO Robert Kubica: Należy podziękować Williamsowi

Komentarze (0)