Sauber po trzech wyścigach bieżącego sezonu Formuły 1 zajmuje nieoczekiwanie 8. miejsce w klasyfikacji konstruktorów. Wszystko dzięki 2 punktom wywalczonym w GP Bahrajnu za sprawą Marcusa Ericssona, który dojechał do mety jako dziewiąty.
Dla stajni z Hinwil nie był to jednak szczęśliwy zbieg okoliczności. Zdecydowanie najsłabszy zespół F1 ostatnich lat wyraźnie poprawił bowiem swoje tempo w 2018 roku. Warto zaznaczyć, że 2 z 3 rozegranych weekendów Grand Prix Sauber kończył wyżej niż Williams, który w poprzednim roku zajął 5. miejsce w MŚ.
Według Ericssona jego zespół ma wszelkie prawo myśleć o tym, by wkrótce awansować w hierarchii F1. - Już dzisiaj możemy walczyć na równi z Williamsem - stwierdził Szwed. - Rywalizujemy w środku peletonu, choć bliżej jego końca. W ostatnich latach chodziło raczej o przetrwanie, a teraz przyszedł czas na wyniki.
- Podczas treningów udaje nam się osiągać podobne czasy co Force India lub Toro Rosso. To duży krok naprzód w porównaniu do poprzednich dwóch sezonów. Naturalnie wynika to z silnika, bo mamy najnowszy model Ferrari, a rok temu mieliśmy starszą wersję - podkreślił Ericsson.
Wracając do ostatniego wyścigu w Chinach, w którym Sauber ponownie był na końcu stawki i przegrał pierwszy raz w tym roku rywalizację z Williamsem (Ericsson stracił na mecie 4 sek. do Strolla i 7 s. do Sirotkina), 27-latek tłumaczył, że zespół miał problem z oponami.
- Wyścig składał się dla nas z dwóch części. W pierwszej fazie nie czułem się komfortowo na miękkim ogumieniu. Brakowało odpowiedniego balansu. Po przejściu na pośrednie wszystko układało się znacznie lepiej. Udawało mi się gonić kierowców ze środka stawki i mogłem jechać ich tempem - powiedział Szwed.
ZOBACZ WIDEO RSMP: Emocje w Świdnicy. Grzyb i Hundla triumfują