W sezonach 2019-2020 DRS będzie odgrywać większą rolę w Formule 1. Moc tego systemu została zwiększona, co jest odpowiedzią na nowe przepisy aerodynamiczne w królowej motorsportu. Sprawiły one, że wyprzedzanie samochodów znajdujących się w pobliżu nie jest takie łatwe jak wcześniej.
Obecnie Liberty Media i FIA pracują jednak nad nowymi przepisami, które będą obowiązywać w F1 od roku 2021. Wprowadzenie nowego pakietu aerodynamicznego ma sprawić, że strefy DRS nie będą już konieczne. Głównym krytykiem "sztucznego wyprzedzania" jest bowiem Ross Brawn, dyrektor sportowy F1.
- To prawda. Również podzielam negatywną opinię na temat DRS-u. Wiem, że Ross już wcześniej krytykował ten system. Mamy świadomość, że przy obecnych regulacjach jest on właściwy. Mamy jednak nadzieję, że od 2021 roku samochody będą lepiej sobie radzić z jazdą w ścisłym kontakcie za rywalem. Jeśli uda nam się zmniejszyć rolę DRS-u, albo nawet całkowicie go zlikwidować, to osiągniemy satysfakcjonujący rezultat - ocenił Nikolas Tombazis, szef techniczny FIA.
Tombazis podkreślił, że w obecnych realiach DRS jest niezbędny w królowej motorsportu. - Dopóki nie będziemy w sytuacji, w której będziemy wystarczająco zadowoleni z jakości ścigania i tego jak samochody ze sobą rywalizują, to DRS jest czymś, co nazwałbym "koniecznym złem" - dodał.
ZOBACZ WIDEO Ekspert wróży Kubicy błyskawiczny powrót. "Jego wyniki są niewiarygodne!"
Z kolei Charlie Whiting przyznał, że zmiany wprowadzone na sezony 2019-2020 mają nie tylko zwiększyć liczbę manewrów wyprzedzania, co poprawić wydajność DRS-u.
- Główną zaletą zwiększenia mocy DRS-u jest to, że będzie on lepiej działać na krótkich prostych. W tej chwili staramy się wydłużać strefy gdzie tylko się da, jak chociażby w Melbourne, dodaliśmy też dodatkową strefę w Kanadzie. To są miejsca, gdzie dzięki dodatkowej mocy ten system powinien też działać lepiej - zauważył dyrektor wyścigowy F1.