W roku 2021 w Formule 1 dojdzie do sporych zmian. Nie zostały one jeszcze zatwierdzone przez Liberty Media i FIA, ale nie jest tajemnicą, że właścicielom F1 zależy na znacznym ograniczeniu kosztów w królowej motorsportu. Ma to uczynić dyscyplinę bardziej wyrównaną i ciekawszą.
Pierwsza propozycja Liberty Media zakładała, że limit wydatków ustalony zostanie na pułapie 150 mln dolarów. Nawet jeśli Amerykanie przeforsują swój pomysł, to nie zmieni on drastycznie charakteru F1.
- Pierwsza rzecz, jaką zamierza zrobić Liberty Media to doprowadzić do sytuacji, w której zespoły nie będą wydawać w obszarach, które nie mają wpływu na wydajność samochodów. Inżynierowie mają na nią wpływ, więc po prostu gdy pójdziemy do fabryki Mercedesa to okaże się, że trawa koszona jest tylko raz w tygodniu. Teraz mogli ją kosić trzy razy w ciągu siedmiu dni - skomentował Otmar Szafnauer, dyrektor operacyjny Force India.
Szafnauer jest zdania, że cięcia wydatków w F1 są jednak koniecznością. - Wszyscy wiemy, że nie jesteśmy sami w stanie sobie pomóc. Nie chodzi o oszczędzanie pieniędzy, nie chodzi o zarabianie na wyścigach. Rzecz w tym, aby być coraz szybszym. Każdy z nas ma taki cel i przez to czasem przesadza z wydatkami. Ograniczenie wydatków jest w tej kwestii mile widziane, żeby ukrócić ten proceder, byśmy nie wydawali za dużo - dodał jeden z szefów hinduskiej ekipy.
Dyrektor Force India nie ukrywa, że jego zespół nie miałby najmniejszych problemów, by zmieścić się w limicie 150 mln dolarów. Hindusi są bowiem przyzwyczajeni do pracy w oparciu o mały budżet. Inaczej jest jednak w przypadku Mercedesa czy Ferrari. - Myślę, że to przybliży ich sposób działania do naszego - podsumował.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Odwiedziliśmy muzeum mistrzostw świata w Moskwie