Dyskusja na temat kar w Formule 1. "Ludzie kochają ostrą jazdę w kontakcie"

Materiały prasowe / Red Bull Content Pool / Na zdjęciu: Max Verstappen i Jolyon Palmer w trakcie GP Austrii
Materiały prasowe / Red Bull Content Pool / Na zdjęciu: Max Verstappen i Jolyon Palmer w trakcie GP Austrii

Wydarzenia z Grand Prix Wielkiej Brytanii wywołały dyskusję na temat kar w Formule 1. Jolyon Palmer, były zawodnik Renault, proponuje nietypowe rozwiązanie. Brytyjczyk jest zdania, że sędziowie nie powinni karać kierowców za ostrą walkę w kontakcie.

Już na pierwszym okrążeniu wyścigu o Grand Prix Wielkiej Brytanii doszło do kontaktu Kimiego Raikkonena z Lewisem Hamiltonem. Starcie Fina z Brytyjczykiem wywołało lawinę komentarzy, bo faworyt gospodarzy stracił przez nie mnóstwo czasu i ostatecznie nie był w stanie dogonić liderującego Sebastiana Vettela.

Za ten incydent na Raikkonena nałożono karę 10 s, co wywołało kolejne kontrowersje. Za podobny manewr we Francji, gdzie Vettel uderzył zaraz po starcie Valtteriego Bottasa, niemieckiemu kierowcy przyznano karę 5 s.

Dlatego też wśród ekspertów rozgorzała dyskusja czy kary w obecnej formie mają w ogóle sens w Formule 1. - Ludzie kochają ostrą jazdę w kontakcie. Po to wszyscy oglądają ten sport. Uwielbiają też samochody bezpieczeństwa, bo widzieliśmy w tym roku, że jego pojawienie się może zamienić nudny wyścig w thriller. Bo nagle okazuje się, że odpowiednia strategia może dać wygraną - ocenia Jolyon Palmer, były kierowca Renault, obecnie ekspert "BBC".

Brytyjczyk wskazał, że w ubiegłą niedzielę w Grand Prix Wielkiej Brytanii mieliśmy więcej incydentów. W przypadku starcia Romaina Grosjeana z Carlosem Sainzem, sędziowie odstąpili od ukarania kierowców. - Kolizje Raikkonena z Hamiltonem i wcześniej Vettela z Bottasem były nieszczęśliwe. Jednak takie są wyścigi. Kierowcy Ferrari popełnili błędy, ale nie było żadnej złośliwości w ich manewrach. Walczyli o wyższą pozycję i popełnili błąd. To samo tyczy się Romaina Grosjeana, który na Silverstone wypadł z toru z Carlosem Sainzem. To był znacznie szybszy zakręt i większa kolizja. Sędziowie potraktowali to jednak jako incydent wyścigowy. Słuszny werdykt, choć nadsterowność Grosjeana doprowadziła do tego, że trafił w bezbronnego Sainza - dodaje Palmer.

Były kierowca F1 jest zdania, że w tej sytuacji FIA powinna rozważyć zmianę podejścia do systemu kar w F1 i nie wyciągać konsekwencji względem kierowców, którzy doprowadzili do kontaktu walcząc o lepszą pozycję. - Kolizja na Silverstone dała nam ekscytujący wyścig. We Francji też mieliśmy dzięki temu więcej rozrywki. Czy fani powinni na to narzekać? Być może kierowca nie powinien być karany za to, że podjął próbę ataku czy też obrony pozycji, która doprowadziła do błędu i drobnego kontaktu. Ciągle popieram karanie za niebezpieczne lub głupie manewry. Dla mnie to coś na kształt czerwonej kartki w piłce nożnej - stwierdza Palmer.

Równocześnie Brytyjczyk jest za tym, by surowiej karać tych, którzy jeżdżą w sposób agresywny, wypychając celowo rywali poza tor. Jako przykład podaje wiele manewrów z udziałem Maxa Verstappena. - Może trzeba byłoby zaostrzyć niektóre kary. Na przykład, jeśli kierowca zmusił swojego rywala, by na prostej wyjechał poza tor, powinno to się spotykać z natychmiastową reakcją. To jest oczywista i zamierzona próba nieuczciwej jazdy. To samo tyczy się zmieniania toru jazdy i wężykowania podczas bronienia pozycji. Verstappen w takich sytuacjach wielokrotnie był winien kolizji, a przecież takie ruchy są zabronione w przepisach. Nadal trzeba też karać za przekroczenie prędkości w pit-lane albo zignorowanie niebieskich flag - proponuje Palmer.

Kierowca z Wysp nie ma też wątpliwości, że nawet jeśli Mercedes stracił wskutek kolizji na Silverstone, to w kolejnym wyścigu role się mogą odwrócić. - Musimy pamiętać, że przed laty nie karano za kolizje podczas czysto wyścigowych sytuacji. Było więcej dramatu, a to było dobre dla tego sportu. Teraz Mercedes i Hamilton mogą czuć się dotknięci, bo wyścig na Silverstone wiele znaczy dla Brytyjczyka, ale jeśli w kolejnym wyścigu role się odwrócą, to z pewnością nie będą na to narzekać - podsumowuje.

ZOBACZ WIDEO Plaża Open: podsumowanie zmagań w Dąbrowie Górniczej

Źródło artykułu: