W ostatnich dwóch sezonach ekipa Force India dwukrotnie zajmowała czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej konstruktorów. Nie uchroniło to jednak Hindusów od wpadnięcia w poważne tarapaty finansowe. Doprowadziło to do sytuacji, w której zespół trafił pod zarząd komisaryczny.
Tymczasem w zeszłym roku Jean Todt twierdził, że FIA jest w stanie zgodzić się na starty kolejnych, nowych ekip w F1. Francuz podkreślał jednak, że nikt nie złożył takiego wniosku.
Nieco inne podejście do tematu mają przedstawiciele Haasa. To najmłodszy team w stawce w F1. Dołączył do niej w roku 2016. - Mam nadzieję, że właściwi ludzie przejmą Force India. Oby zespół kupił ktoś, kto zamierza zostać tutaj na długo i wszyscy zachowają swoją pracę, dzięki czemu nadal będziemy mieć 20 kierowców na starcie. Możemy się ścigać z 18 zawodnikami, ale myślę, że 10 ekip to właściwa liczba - powiedział Gunther Steiner, szef Haasa.
Włoch podkreślił, że zapraszanie do F1 kolejnych zespołów w sytuacji, gdy obecne mają spore problemy finansowe, nie jest dobrym pomysłem. - Wszyscy wokół mówią, że powinniśmy mieć 11-12 ekip w F1. Tymczasem już teraz mamy 10, które walczą o przetrwanie. Bądźmy realistami, a nie krzyczmy "chcemy więcej" - dodał Steiner.
Po raz ostatni do znaczącego napływu nowych ekip doszło w F1 w roku 2010. Wtedy do mistrzostw zaproszono Lotusa, HRT i Virgin. Każda z tych ekip bardzo szybko wycofała się z królowej motorsportu, nie odnosząc większych sukcesów.
- Nie znam przyszłości. W tym momencie musimy uratować Force India. Pod koniec 2020 roku, jeśli wszystkie zespoły będą działać na zdrowych zasadach i ich przyszłość będzie bezpieczna, możemy ocenić sytuację. Istnieje wiele sposobów na to. Nie jestem przeciwko powiększaniu grona F1. Po prostu, nie ma sensu zapraszać do rywalizacji kolejne zespoły, a po roku czy dwóch one odejdą i znów zostaniemy z dziewięcioma czy dziesięcioma teamami -podsumował Steiner.
ZOBACZ WIDEO: Jakie kolejne wyzwania przed Andrzejem Bargielem? "Potrzebuję poczuć głód powrotu w góry"
[color=#000000]
[/color]