Formuła 1 nie wyklucza elektrycznych silników. "W tej chwili nie gwarantują widowiska"

Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: start do wyścigu F1
Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: start do wyścigu F1

Ross Brawn uważa, że w Formule 1 w przyszłości możemy być świadkami rewolucji i przejścia na silniki elektryczne. - W tej chwili nie gwarantują one jednak odpowiedniego widowiska - twierdzi dyrektor sportowy F1.

Obecnie w Formule 1 trwają dyskusje na temat jednostek napędowych i zapisów regulaminowych, jakie obowiązywać będą począwszy od sezonu 2021. Ross Brawn nie wykluczył jednak, że w przyszłości w królowej motorsportu zobaczymy silniki elektryczne. Gdyby do tego doszło, F1 zaczęłaby konkurować z Formułą E.

- Musimy szanować Formułę E i osiągnięcia tej kategorii wyścigowej. Jeśli jednak porównamy ją do F1, to widzimy jaka jest różnica w liczbie fanów. Z całym szacunkiem, ale FE nadal jest daleko w tyle. Myślę, że F1 ewoluuje w odpowiednim kierunku, szuka balansu między sportem i zaangażowaniem fanów. Jeśli za pięć czy dziesięć lat pojawi się chęć, by w F1 były inne silniki, to zrobimy to. Nie ma nic, co mogłoby nas powstrzymać od elektrycznych maszyn w F1. Jednak w tej chwili nie gwarantują one odpowiedniego spektaklu - stwierdził dyrektor sportowy F1.

Zdaniem Brytyjczyka, rywalizacja w elektrycznej serii jest dość nudna i nie powinna ona być punktem odniesienia dla F1. - Mówię to z pełnym szacunkiem. FE jest ciągle młodą dyscypliną. Wokół wyścigów tej serii dzieje się wiele świetnych rzeczy. Same wyścigi są jednak dość kiepskie w porównaniu do F1. Samochody nie są szybkie, nie widzimy tam takich osobowości jak w F1. Na pewno jednak robią niesamowite rzeczy podczas trwania weekendu. Do tego dochodzi rywalizacja na ulicach. F1 jest jednak inna. To ciągle jest szczyt motorsportu. Pod każdym względem. Prędkości, umiejętności kierowców, zespołów - dodał Brawn.

Brawn nie ukrywa, że siła F1 polega na tym, że na przestrzeni lat królowa motorsportu potrafiła dobrze odczytywać oczekiwania kibiców i zmieniać się w zależności od trendów panujących w motoryzacji. - Nie twierdzę, że jesteśmy na zawsze zamknięci na silniki spalinowe. Nie wiem gdzie będziemy za dekadę. Tak samo jak przed dziesięcioma laty nikt nie wiedział, w jaką stroną będzie zmierzać świat w roku 2018. Wiem jedno. F1 na pewno ruszy we właściwym kierunku - ocenił były szef Ferrari i Mercedesa.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 87. Andrzej i Bartek Bargielowie o historycznym zjeździe na nartach z K2 [cały odcinek]

Z opinią Brawna nie zgadza się jednak Alejandro Agag, założyciel i dyrektor zarządzający elektrycznej serii wyścigowej. - Ross powiedział, że F1 może przejść na silniki elektryczne za pięć czy dziesięć lat. Nie mogą. Formuła E ma kontrakt na wyłączność w tej kwestii. Został on podpisany na 25 lat, za nami dopiero cztery z nich. F1 może zacząć korzystać z silników elektrycznych dopiero w roku 2039. I to pod warunkiem, że wcześniej nie przedłużymy naszej umowy z FIA - zdradził Hiszpan.

Równocześnie Agag nie traktuje F1 jako zagrożenia. - My, jako Formuła E, jesteśmy wielkim fanami F1. Nigdy nie zmienimy zdania w tej kwestii. Interesujące są jednak te komentarze Brawna w sytuacji, gdy nasza seria rozwija się tak szybko. Myślę, że to ma sens. Nawet Bernie Ecclestone przyznał niedawno, że Formuła 1 powinna być w pełni elektryczna. To się nie wydarzy bez rozmów z nami, bo mamy na to wyłączność. Owszem, mogą zrobić sobie taką serię wyścigową poza egidą FIA, ale wtedy nie będą mogli jej nazwać Formułą 1. Marka F1 należy bowiem do federacji - podkreślił Agag.

Źródło artykułu: