W trakcie przerwy wakacyjnej sporo dzieje się na rynku transferowym w Formule 1. Wpływ na sytuację miało przejęcie Force India przez Lawrence'a Strolla. Kanadyjski miliarder chce, aby do zespołu z Silverstone jak najszybciej trafił jego syn Lance. Zdaniem niektórych ekspertów, razem z nimi do nowej ekipy miałby się przenieść Robert Kubica.
- Niedawno usłyszałem, że będę się ścigać dla Force India! Jednak to tylko plotka, niestety! Powiedzmy, że moim pierwszym wyborem będzie ten zespół, który zagwarantuje mi miejsce na polach startowych w Australii w roku 2019 - powiedział polski kierowca w rozmowie z "F1 Experiences".
Polak wrócił też do długiej drogi jaką odbył od momentu wypadku, do którego doszło w 2011 roku. Początkowo krakowianin nie zakładał powrotu do rywalizacji w F1. Stawiał sobie małe zadania do wykonania i starał się stopniowo posuwać do przodu. - Moim celem było wrócić do jak najwyższej kategorii wyścigowej. To niekoniecznie musi oznaczać F1. Zacząłem odkrywać swoje możliwości za kierownicą pojazdów mniejszych serii. Nagle zdałem sobie sprawę, że jestem w stanie tego dokonać! Jednak już na początku popełniłem błąd. Polegał on na tym, że starałem się robić rzeczy dokładnie tak samo jak przed wypadkiem. To jednak nie działało z powodu moich ograniczeń fizycznych - dodał 33-latek.
Obecnie Kubica jest kierowcą rezerwowym Williamsa. Polak zdradził, że czerpie satysfakcję z pracy na rzecz ekipy z Grove i jest innym człowiekiem niż przed dwunastoma miesiącami, kiedy to wrócił do padoku F1 po sześcioletniej przerwie. - Od momentu, w którym zdałem sobie sprawę, że jestem w stanie prowadzić samochód F1 na wysokim poziomie, jestem bardziej zrelaksowany. To był kluczowy moment mego życia. Nie ścigam się regularnie w F1, ale to pozostaje moim celem. Mimo to, bardzo wiele się zmieniło jeśli chodzi o mój punkt widzenia i nastawienie mentalne - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO Trudne dzieciństwo Sofii Ennaoui. "Samotna matka z dwójką dzieci nie ma łatwo"