Zaraz po starcie do niedzielnego wyścigu zakotłowało się w pierwszym zakręcie. Nico Hulkenberg trafił w tył samochodu Fernando Alonso, który wystrzelił w powietrze. Pojazd Hiszpana wylądował tuż nad głową przejeżdżającego obok Charlesa Leclerca.
Zdjęcia z wypadku pokazały, że 20-latek miał mnóstwo szczęścia. System Halo zamontowany w jego Sauberze został bowiem mocno zniszczony. - Nie wiem jak to by się skończyło, gdybym nie miał ochrony Halo. Patrząc na to jak wygląda samochód, jestem szczęśliwy z tego, że ten system był tam zamontowany - powiedział 20-latek.
Monakijczyk zdradził, że z kokpitu wypadek z pierwszego okrążenia nie wyglądał na tak poważny. - Zdjęcia wyglądają spektakularnie, ale zza kierownicy nie wyglądało to tak fatalnie - dodał.
Hulkenberg za spowodowanie wypadku otrzymał karę. W kolejnym wyścigu zostanie przesunięty o dziesięć pozycji na starcie. Leclerc uważa, że kierowca Renault nie zasłużył na wykluczenie z kolejnego Grand Prix, tak jak sugerował Alonso.
- Nico nie jest kierowcą, za którym ciągnęłaby się zła opinia. Wiem, że to nie był celowy manewr z jego strony. Nie uważam, by wykluczenie z jednego wyścigu było właściwą karą za tego typu błąd. Jeśli ktoś jedzie w sposób celowy i niebezpieczny, to tak. Jednak w tym przypadku czegoś takiego nie było - podsumował Leclerc.
ZOBACZ WIDEO: Janusz Gołąb: Denis Urubko na K2 miał pretensje o śmieszne rzeczy. To było kuriozalne