Hiszpański kierowca, który po trwającym sezonie opuści Formułę 1, nie może w pełni cieszyć się ze swoich ostatnich wyścigów. Dwukrotny mistrz świata po raz szósty w tym roku nie ukończył Grand Prix. Fernando Alonso stwierdził, że im dalej w sezon, tym trudniej o brak problemów.
- Szkoda, ponieważ zdarza się nam jechać na punktowanej pozycji, tak też było w tym wyścigu. Jednak nasza niezawodność staje się coraz gorsza. Zdecydowanie musimy ją poprawić na dalszą część mistrzostw - rozpoczął zawodnik z Oviedo.
37-latek wyjaśnił, co poszło nie tak na Monzy. - Mieliśmy jakiś problem z elektryką. W zakrętach Numer 7 i 8 coś nie zadziałało i straciłem moc. Nagle samochód zupełnie się wyłączył.
Zawodnik stajni z Woking nie ukończył także wcześniejszej rundy w Belgii. Zespół zastanawiał się wtedy nad wprowadzeniem nowego silnika, jednak ostatecznie do tego nie doszło, co okazało się dobrym posunięciem. - Mieliśmy dylemat, czy na tych dwóch torach powinniśmy wymienić jednostkę i przyjąć na siebie związaną z nią karę, co oznaczało z kolei start z końca stawki i brak możliwości bycia konkurencyjnym. Ostatecznie wyszło lepiej niż przypuszczaliśmy; znaleźliśmy się na punktowanym miejscu już na piątym lub szóstym okrążeniu. Jednak szybko zostaliśmy zmuszeni do wycofania się z wyścigu, tak jak i w ubiegłym tygodniu - przyznał Alonso.
- Teraz będziemy musieli już zmienić silnik. Mam nadzieję, że nie dojdzie do tego w Singapurze, bo start z ostatnich pół wiąże się tam z ukończeniem wyścigu na takich samych miejscach. Musimy więc odłożyć to jak najdłużej w czasie - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Hołowczyc o sytuacji Roberta Kubicy: To może być dla niego szansa