Zgodnie z informacjami mediów, już w ubiegły czwartek doszło do spotkania w siedzibie Ferrari, w trakcie którego oficjalnie poinformowano o decyzjach odnośnie składu na sezon 2019. Dlatego też Kimi Raikkonen i Charles Leclerc nie byli zaskoczeni, gdy we wtorkowy poranek Włosi rozesłali komunikaty prasowe, w których najpierw potwierdzili rozstanie z Finem, a następnie pozyskanie Monakijczyka.
Niespodzianką jest jednak to, że Raikkonen nie kończy kariery. "Iceman" podpisał dwuletni kontrakt z Alfa Romeo Sauber. Wprawdzie o takiej możliwości spekulowano na początku sezonu, ale wtedy uznawano to za kaczkę dziennikarską. Eksperci nie byli w stanie sobie wyobrazić, że 38-letni Fin znajdzie w sobie motywację, by ścigać się mniej konkurencyjnym samochodem, gdzie nie będzie mieć większych szans na zwycięstwa.
Sauber ciekawą opcją dla Raikkonena
Projekt związany z rozwojem Saubera może się jednak wydawać ciekawy dla Raikkonena. Przede wszystkim, będzie tam liderem zespołu. Nie zostanie już sprowadzony do roli pomocnika Sebastiana Vettela, jak to miało miejsce w Ferrari.
Ponadto stajnia z Hinwil ma spore nadzieje związane z sezonem 2019 i chce walczyć o czwarte miejsce wśród konstruktorów. Po to niedawno ściągnęła z Maranello Simone Restę, który został nowym dyrektorem technicznym Saubera. Właściciele ekipy zapowiedzieli też zatrudnienie nowych pracowników. Personel zespołu ma się powiększyć aż o 1/3.
Samochód zbudowany przez Szwajcarów powinien być dość konkurencyjny ze względu na bliski sojusz z Ferrari, więc paradoksalnie Raikkonen może mieć większe szanse na podia w nowej ekipie, niż w przypadku pozostania w Ferrari.
Raikkonen zabrał cenne miejsce
Kontrakt Raikkonena nie ucieszył jednak niektórych kierowców. Z pewnością we wtorkowy poranek grymas pojawił się na twarzach Marcusa Ericssona i Stoffela Vandoorne'a. Szwed liczył, że dobre występy w końcówce sezonu oraz wsparcie sponsorów ze Skandynawii zapewnią mu przedłużenie kontraktu. Tym bardziej, że firmy powiązane z Ericssonem uratowały niedawno Saubera przed bankructwem.
Z kolei Vandoorne miał nadzieję, że po utracie miejsca w McLarenie, znajdzie schronienie w zespole z Hinwil. Tym bardziej, że dyrektorem szwajcarskiej firmy jest jego menedżer - Alessandro Aluni Bravi.
Szanse Ericssona i Vandoorne'a na kontrakt w tym zespole są teraz niemal zerowe. Jak donoszą bowiem włoskie media, Sauber już wcześniej miał porozumieć się z Antonio Giovinazzim. 24-latek pokazał się z bardzo dobrej strony podczas kilku sesji treningowych i testowych.
Robert Kubica w zawieszeniu
Niewiele zmienia się w sytuacji Roberta Kubicy. W tym momencie szanse Polaka na starty w sezonie 2019 wydają się być minimalne. 33-latek musi mieć nadzieję, że szybko zostanie dopięty transfer Lance'a Strolla do Racing Point Force India.
Sytuacja, w której Kubica nagle usiadłby za kierownicą modelu FW41 i w końcówce sezonu wykręcił dobry wynik w kilku wyścigach, mogłaby mu pomóc. Być może otworzyłaby to oczy szefom Williamsa, którzy w kontekście roku 2019 bardziej myślą o finansach. Dlatego też najbardziej prawdopodobny duet w przyszłym sezonie to Siergiej Sirotkin - Artiom Markiełow.
Nawet Roberto Chinchero z włoskiego "Motorsportu", który ma dobre relacje z otoczeniem Kubicy, nie wspominał ostatnio o Polaku w kontekście jazdy w Williamsie w kolejnym sezonie. Włoski dziennikarz zdradził za to, że rozmowy z Markiełowem są na "zaawansowanym etapie".
Mało realny wydaje się też scenariusz, w myśl którego Kubica podąża za Strollem do Racing Point Force India. O takiej możliwości jeszcze przed kilkoma tygodniami wspominał Mark Hughes z "Motorsport Magazine". Jednak kontrakt Sergio Pereza został tak skonstruowany, że przedłużył się automatycznie i Meksykanin spokojnie czeka na dalszy rozwój wypadków. W padoku spekuluje się, że zespół należący do Lawrence'a Strolla może wydać komunikat ws. Pereza jeszcze przed Grand Prix Singapuru.
Doświadczenie w cenie
Dość nietypową strategię mogą też wybrać szefowie Toro Rosso. W ostatnich latach zespół miał za zadanie szkolić kierowców dla głównej ekipy - Red Bull Racing. Jednak w sezonie 2019 może odstąpić od tej zasady. Z dwóch przyczyn. Akademia talentów Red Bulla złapała zadyszkę i w ostatnich latach nie wypuściła na rynek aż tylu zdolnych kierowców, którzy poradziliby sobie w F1.
Po drugie, w przyszłym roku Red Bull będzie korzystać z silników Hondy. Zmiana partnera technicznego nigdy nie jest zadaniem łatwym i może odbić się negatywnie na rezultatach "czerwonych byków". W tej sytuacji obowiązuje zasada "wszystkie ręce na pokład". Dlatego też stajnia z Milton Keynes może wykorzystać Toro Rosso, by zbierać cenne informacje na temat jednostek napędowych Hondy.
Aby wykorzystać takie dane, należy posiadać w swoich szeregach kogoś z doświadczeniem. Nie ma zatem przypadku w ostatnich doniesieniach mediów, które twierdzą, że najbliżej miejsca w Toro Rosso są Sebastien Buemi oraz Daniił Kwiat, dla których byłby to powrót do F1. Szwajcar i Rosjanin świetnie znają otoczenie Red Bulla, bo z niego się wywodzą, sami do niedawna ścigali się w królowej motorsportu.
Dlatego wydają się idealną opcją na tu i teraz. Za rok, dwa będzie można ich bardzo łatwo zastąpić jakimś zdolnym juniorem, jeśli nie wykorzystają swojej drugiej szansy w F1.
Składy zespołów F1 na sezon 2019:
Zespół | Skład | |
---|---|---|
Mercedes | Lewis Hamilton | Valtteri Bottas |
Ferrari | Sebastian Vettel | Charles Leclerc |
Red Bull Racing | Max Verstappen | Pierre Gasly |
Renault | Daniel Ricciardo | Nico Hulkenberg |
Haas | Kevin Magnussen | Romain Grosjean* |
Racing Point Force India | Lance Stroll* | Sergio Perez* |
McLaren | Carlos Sainz | Lando Norris |
Toro Rosso | Daniił Kwiat* | Sebastien Buemi* |
Sauber | Kimi Raikkonen | Antonio Giovinazzi* |
Williams | Siergiej Sirotkin* | ? |
* - kontrakty niepotwierdzone
ZOBACZ WIDEO: Konrad Bukowiecki o aferze dopingowej: To był szok! Nie puszczę tego płazem