W sezonie 2019 Rosja może być jedną z liczniej reprezentowanych nacji w Formule 1. Pewny startów w Toro Rosso jest już Daniił Kwiat, a tylko formalnością wydaje się być potwierdzenie kontraktu Siergieja Sirotkina w Williamsie. Partnerem 23-latka w zespole z Grove ma zostać Artiom Markiełow, którego obecnie można oglądać w Formule 2.
O startach w królowej motorsportu myśli też Nikita Mazepin. 19-latek w tej chwili rywalizuje w GP3 i nie ma wystarczającej liczby punktów, aby zdobyć superlicencję. Może jednak liczyć na wsparcie finansowe ojca, który z myślą o nim chce nabyć Force India i nie boi się nawet batalii prawnej z Lawrencem Strollem.
Dlatego też rząd w Moskwie nie wyklucza stworzenia własnego zespołu, który rywalizowałby w F1. - Wiem, że w naszym kraju jest mnóstwo fanów motorsportu. Mamy też zamożnych biznesmenów, którzy są gotowi zainwestować pieniądze i stworzyć własny zespół F1 - zdradził Dmitrij Kozak, wicepremier Rosji.
Podczas weekendu w Soczi doszło do spotkania Kozaka z najbogatszymi rosyjskimi przedsiębiorcami. Jego celem było omówienie planów na przyszłość. - Rezultatem tego zebrania powinno być stworzenie rosyjskiego samochodu w F1. Rozmawialiśmy o tym w kontekście sezonu 2024, ale nie jestem przekonany czy to się uda zrobić w tym czasie. W ciągu dekady zbudowanie takiego zespołu i pojazdu byłoby jednak jak najbardziej możliwe - dodał Kozak.
Kciuki za Rosjan trzyma Bernie Ecclestone. To właśnie Brytyjczyk, gdy rządził jeszcze Formułą 1, doprowadził do tego, że w kalendarzu mamy obecnie wyścig na torze w Soczi. - Wspaniałe jest to, że mamy coraz więcej kierowców z Rosji w F1. Mam jednak nadzieję, że będzie taki dzień, w którym na polach startowych ustawi się ekipa z tego kraju - stwierdził Brytyjczyk.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Hołowczyc o sytuacji Roberta Kubicy: To może być dla niego szansa