Mercedes od początku sezonu kwestionował system baterii, z którego korzysta Ferrari. Niemcy podnosili argument, że Włosi łamią przepisy i korzystają z nadmiernej mocy. FIA kilkukrotnie sprawdzało model SF71H i za każdym razem sędziowie stwierdzali, że jest on zgodny z regulaminem.
Jednak niedawno w samochodzie z Maranello zamontowany dodatkowy czujnik mocy. W tym samym momencie osiągi Ferrari znacznie się pogorszyły.
Przedstawiciele FIA apelują, by nie łączyć tych faktów ze sobą. - Nie jestem do końca przekonany, skąd wziął się spadek mocy w samochodzie Ferrari. Wiem, że pojawiły się spekulacje, że to z powodu magicznego czujnika, który kazaliśmy im założyć. Nie zamierzam brnąć w to dalej, ale nie zgadzamy się z tymi plotkami. To nie ma ze sobą nic wspólnego - zapewnił Charlie Whiting, dyrektor wyścigowy F1.
Słowa Whitinga nie zmienią nastrojów panujących w Maranello. Jeszcze przed wyścigiem o Grand Prix Japonii Maurizio Arrivabene miał pretensje do przedstawicieli FIA, że do mediów wyciekła informacja o dodatkowym czujniku zamontowanym w modelu SF71H.
- Rozmawialiśmy w sobotni poranek i wszystko jest jasne. Nie sądzę, abym mógł powiedzieć o czym dyskutowaliśmy, ale obie strony mają jasny obraz sytuacji. Nie mogę wam też zdradzić, gdzie i kiedy został zamontowany dodatkowy czujnik. Musiałbym wam wtedy opowiedzieć wszystkie szczegóły związane z samochodem Ferrari, a wtedy ich rywale mieliby podaną wiedzę na tacy. Tego nie mogę zrobić - podsumował Whiting.
ZOBACZ WIDEO FC Barcelona znów bez zwycięstwa! Zła seria trwa [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]