Już w sobotnich kwalifikacjach Williams nie miał najlepszego tempa, ale przedstawiciele brytyjskiej ekipy liczyli na odrobinę szczęścia w wyścigu i poprawę swoich pozycji w wyścigu. Stało się jednak inaczej, bo zaraz po starcie stało się jasne, że Lance Stroll i Siergiej Sirotkin mogą zapomnieć o dobrym rezultacie w Austin.
Kanadyjczyk zderzył się z Fernando Alonso i sędziowie uznali go winnym doprowadzenia do kolizji, przez co 19-latek musiał karnie przejechać przez aleję serwisową. Z kolei Rosjanin miał kontakt z Stoffelem Vandoornem.
- To był trudny dzień. Wyścig mógł być obiecujący, ale wszystko poszło nie tak już od pierwszego okrążenia. Lance miał kontakt z Alonso, przez co musieliśmy zmienić mu przednie skrzydło. Potem jeszcze musiał odbyć karę za tę kolizję. Jego samochód został mocno uszkodzony, więc tak naprawdę jechał wyścig na własną rękę na końcu stawki - wytłumaczył Paddy Lowe, dyrektor techniczny zespołu.
Brytyjczyk stanął również w obronie Sirotkina. - Siergiej miał uszkodzenia w pojeździe po kontakcie z Vandoornem w zakręcie jedenastym, przez co stracił na sile docisku. Chociaż jego pozycja początkowo wyglądała obiecująco, to skorzystaliśmy z okazji, by odbyć pit-stop podczas wirtualnej neutralizacji. To powinna być słuszna strategia, ale nie zadziałała, bo tak naprawdę tempo samochodu nie pozwalało na jakąkolwiek walkę. Zostaje podziękować załodze za to, jak się spisała i dowiezienie obu samochodów do mety. To nie są jednak pozycje, na które liczyliśmy, więc czekamy na lepszy wynik w Meksyku - dodał Lowe.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Hołowczyc o sytuacji Roberta Kubicy: To może być dla niego szansa
Sirotkin nie ukrywa, że po udanym starcie miał apetyty na znacznie lepszy wynik w Austin. - Dobrze wystartowałem i zyskałem sporo pozycji. Uszkodziłem podłogę w samochodzie wskutek wypadku z Vandoornem na pierwszym okrążeniu, ale wszystko wydawało się być w porządku. Biorąc pod uwagę moje uszkodzenia, miałem dobre tempo i byłem w stanie trzymać się blisko rywali jadących przede mną - stwierdził 23-latek z Moskwy.
Zdaniem rosyjskiego kierowcy, decydujący w jego przypadku okazał się pit-stop, po którym nie był w stanie jechać na pełnym limicie. - Po zmianie opon nic nie działało. Kiedy wszyscy wjechali w swój rytm i podkręcili tempo, my zostaliśmy na tym samym poziomie. Dlatego nie mieliśmy szans na nawiązanie walki. Zostaliśmy w tyle. Uszkodzenia w podłodze dały się we znaki, gdy przyszło mi jechać w czystym strumieniu powietrza. Skupiłem się na tym, by dojechać do mety i nie stracić zbyt wielu miejsc. Wątpię, aby w tej sytuacji mogliśmy coś zrobić lepiej - dodał.
Mało rozmowny był za to Stroll, który z powodu kary i uszkodzeń w pojeździe dojechał do mety na szarym końcu. - To był straszny dzień. Kontakt z Fernando na pierwszym okrążeniu był spowodowany tym, że zobaczyłem wolną przestrzeń i postanowiłem w nią wjechać. Wydaje mi się, że on mnie nie dostrzegł i skręcił. Po tym incydencie mój wyścig był skończony. Nie widziałem jeszcze powtórek kolizji z Alonso, ale uważam, że to był incydent wyścigowy. Jestem rozczarowany takim wynikiem - podsumował.