Już w piątek kierownictwo Mercedesa narzekało na warunki panujące w Meksyku. Tor im. braci Rodriguez jest wysoko położony, a przerzedzone powietrze wpływa fatalnie na pracę samochodów. W efekcie Lewis Hamilton i Valtteri Bottas mieli problemy z przegrzewającym się silnikiem w swoich maszynach.
W drugiej części sobotniej sesji treningowej Bottas musiał przerwać jazdę ze względu na dym wydobywający się z jego pojazdu. Początkowo zespół informował 29-latka, że doszło do problemów z hydrauliką. - Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze - komentował na gorąco Bottas.
Najnowsze informacje z garażu Mercedesa są jednak mniej optymistyczne. Awaria okazała się poważniejsza niż pierwotnie sądzono i konieczna jest wymiana całej jednostki napędowej. Mechanicy zamierzają zamontować w samochodzie Bottasa silnik, z którego korzystał on podczas Grand Prix Stanów Zjednoczonych. Dlatego Fin uniknie kary przesunięcia na polach startowych.
Nie zmienia to faktu, że pracownicy ekipy z Brackley mają tylko kilkadziesiąt minut na zakończenie prac i nie wiadomo czy uporają się z czasem. - Zrobimy wszystko, by zdążyć - zapewnił Toto Wolff, szef Mercedesa.
ZOBACZ WIDEO Reprezentanci Polski oszukali przeznaczenie. Mogli zginąć w katastrofie