To był niemal idealny weekend w wykonaniu Maxa Verstappena. Holender wygrał wszystkie sesje treningowe. Wprawdzie w kwalifikacjach został pokonany przez Daniela Ricciardo, ale nie przeszkodziło mu to w niedzielnym wyścigu. 21-latek objął prowadzenie zaraz po starcie i kontrolował przebieg rywalizacji na torze w Mexico City.
Dla kierowcy Red Bull Racing była to druga wygrana w tym sezonie. Jednak sukces Holendra został przyćmiony przez tytuł mistrzowski Lewisa Hamiltona. - Mam nadzieję, że w przyszłym roku będę bliżej walki o mistrzostwo. Tymczasem spieszę mu z gratulacjami. Myślę, że Lewis był najrówniej jeżdżącym kierowcą w tym sezonie i w pełni zasłużył na tytuł - stwierdził Verstappen.
Holender wie jak ważny dla losów Grand Prix Meksyku był pierwszy zakręt. W nim udało mu się uniknąć zamieszania i kolizji z innymi kierowcami. - Start był kluczowy. Każdy z czołówki chciał dojechać do pierwszego zakrętu na prowadzeniu. Mi się to udało. Lewis też nie chciał ryzykować, bo wiedział o co jedzie. Dzięki temu mogłem jechać swoje w dalszej fazie wyścigu - ocenił reprezentant Red Bulla.
Sprzymierzeńcem Verstappena był wysoko położony tor w Meksyku. Przerzedzone powietrze sprawiło, że silniki Mercedesa i Ferrari nie miały takiej mocy jak zwykle. - Nasza mechaniczna przyczepność była na niesamowitym poziomie. Dzięki temu mieliśmy przewagę, jeśli chodzi o siłę docisku. W końcówce chciałem się upewnić, że nic złego nie dzieje się z naszym silnikiem. Nasza przewaga była na tyle duża, że mogliśmy nieco skręcić jego obroty - zauważył kierowca.
Zadowolony ze zwycięstwa w Meksyku był również Christian Horner. - Niesamowity wyścig. Od momentu, gdy Max przybył o poranku na tor można było dostrzec determinację w jego oczach. On tak bardzo chciał tu wygrać i dopiął swego - stwierdził szef Red Bulla.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Hołowczyc o sytuacji Roberta Kubicy: To może być dla niego szansa