Gdyby wskazać najbardziej wkurzonego kierowcę po sobotnich kwalifikacjach w Mexico City, bez wątpienia byłby to Max Verstappen. Holender wygrał wszystkie sesje treningowe, ale w czasówce został pokonany przez kolegę z Red Bull Racing. W ostatecznym rozrachunku Daniel Ricciardo okazał się lepszy o ledwie 0.026 s.
- Max był wyraźnie niezadowolony. Rozmawialiśmy jeszcze wieczorem i próbowałem go uspokoić. Był zły, bo samochód nie spisywał się tak jak powinien. Gdy go tylko zobaczyłem w niedzielny poranek, to od razu mi powiedział, że nie potrafił zasnąć w nocy i nie spało mu się najlepiej - powiedział Jos Verstappen, ojciec Maxa.
21-latka do furii miała doprowadzić celebracja Ricciardo po zdobyciu pole position. Tym bardziej, że Verstappen stracił szansę na zostanie najmłodszym kierowcą w historii F1 z pole position na koncie. Teoretycznie jest to jeszcze możliwe w Brazylii, ale tam samochody Red Bulla nie będą już tak konkurencyjne.
- Max był zirytowany nie tylko swoim samochodem i brakiem pole position, ale też zachowaniem Ricciardo. Australijczyk świętował wygranie kwalifikacji z ogromnym entuzjazmem. I to jeszcze będąc na torze. Cieszył się jakby został mistrzem świata. W tej chwili Max był wściekły i miał tylko jeden cel: wygrać w niedzielę - dodał Verstappen senior.
Los uśmiechnął się do Verstappena, który zaraz po starcie wyścigu wyprzedził zespołowego kolegę i dowiózł wygraną do mety. Ricciardo miał mniej szczęścia. W końcówce Grand Prix Meksyku awarii w jego samochodzie uległ silnik, przez co nie ukończył on rywalizacji.
- Zacząłem otrzymywać wiadomości od siostry i córki o treści "oby tylko nie zrobił niczego głupiego". Fakt jest jednak taki, że Max jest znacznie szybszy, gdy jest wkurzony - podsumował ojciec holenderskiego kierowcy.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: piękna przewrotka. W meczu kobiet!