Relacje Fernando Alonso i Lewisa Hamiltona rozpoczęły się fatalnie, bo obaj kierowcy spotkali się w McLarenie w sezonie 2007. Hiszpan zakładał wtedy, że będzie pierwszoplanową postacią, od której debiutant będzie pobierać lekcje. Tymczasem Brytyjczyk włączył się do walki o tytuł.
Wewnętrzny pojedynek w ekipie z Woking wykorzystał wówczas Kimi Raikkonen, który zdobył tytuł mistrzowski dla Ferrari. Alonso miał z kolei za złe własnej ekipie, że faworyzuje Hamiltona i po ledwie sezonie rozwiązał kontrakt. Panowie zapomnieli jednak o wydarzeniach z przeszłości i darzą się ogromnym szacunkiem.
- Trudno umieścić danego kierowcę w rankingu wszech czasów, bo w F1 mieliśmy różne epoki. Czasem walczysz o mistrzostwo do ostatniego wyścigu, czasem rywalizujesz z kolegą z drużyny. Hamilton coś o tym wie, bo przegrał nie tak dawno z Rosbergiem tytuł. Jednak to jeden z lepszych kierowców w historii F1 - powiedział Alonso.
Hiszpan, który po sezonie zakończy przygodę z F1, nie ma wątpliwości, że Hamilton w przyszłym roku znów sięgnie po tytuł. - Właśnie został mistrzem świata po raz piąty. Powinien być zadowolony z tego osiągnięcia. Jednak jeszcze nie skończył swojej roboty. Myślę, że w przyszłym roku znów będzie głównym kandydatem do tytułu - dodał.
ZOBACZ WIDEO Krzysztof Hołowczyc: Dakar? Chciałbym to zrobić profesjonalnie
Kierowca z Oviedo zakończy swoją przygodę z królową motorsportu z dwoma tytułami. Alonso wywalczył je dla Renault w latach 2005-2006, gdy wróżono mu wspaniałą karierę. Hiszpan, choć przez wielu uważany jest za najlepszego kierowcę swojej generacji, często podejmował złe decyzje i nie trafiał do konkurencyjnych ekip.
- Myślę, że każdy z nas mógłby sięgać po mistrzostwa w latach dominacji Hamiltona czy Vettela. Sebastian sięgał po cztery tytuły, gdy jego samochód miał pół czy nawet sekundę przewagi nad resztą stawki. Po prostu znalazł się we właściwym momencie we właściwym samochodzie. Czasem tak się układa, że pewne elementy muszą się zgrać, byś miał tak długą listę sukcesów - wytłumaczył Alonso.