Dzięki odważnej strategii w kwalifikacjach, Ferrari ruszało do wyścigu o Grand Prix Brazylii na oponach z twardszej mieszanki, co miało przełożyć się na znacznie lepsze tempo czerwonych samochodów. Jednak już od startu Sebastian Vettel nie liczył się w walce o czołowe pozycje i ostatecznie Niemca zabrakło w niedzielę na podium.
Jak wyjaśnił Maurizio Arrivabene, słabsza postawa 31-latka była podyktowana problemami w jego samochodzie. - Jeszcze przed startem, w trakcie okrążenia wyjazdowego, zdaliśmy sobie sprawę, że mamy problem z czujnikiem w pojeździe Sebastiana. Przez cały wyścig musiał korzystać z ustawień, których w normalnych warunkach byśmy nie używali. To utrudniało mu prowadzenie samochodu - zdradził szef zespołu.
Awaria w samochodzie Vettela sprawiła, że ekipa z Maranello nie zrealizowała planu, jaki założyła sobie przed Grand Prix Brazylii. Włosi mieli nadzieję, że pokonają Mercedesa na torze Interlagos i tym samym przedłużą batalię o tytuł wśród konstruktorów aż do Abu Zabi.
Jednak nie tylko kłopoty z czujnikiem wpłynęły na gorsze tempo niemieckiego kierowcy. Vettel sam przyznał po wyścigu, że w niedzielę problemem Ferrari było też zachowanie opon. Okazało się bowiem, że ogumienie typu supersoft w pojazdach Mercedesa i Red Bulla jest w stanie wytrzymać dłuższy dystans, niż wcześniej oczekiwano.
- Były tylko dwa czy trzy okrążenia, kiedy mieli problemy z tymi oponami. Myśleliśmy wtedy, że to nasz moment, ale za chwilę sytuacja wróciła do normy. Rywale byli szybsi dzięki temu ogumieniu, a ich przejazd trwał bardzo długo. Na tyle wystarczająco, by zbudować sobie przewagę. Nie sądzę, aby przed wyścigiem ktoś pomyślał, że supersofty będą w stanie pokonać tyle okrążeń - stwierdził Vettel.
ZOBACZ WIDEO Zobacz, co się działo po walce Marcina Helda na ACB w Moskwie