Ograniczenia nie są przeszkodą. Robert Kubica znalazł na nie sposób

Kilkanaście operacji i ograniczenia w ruchomości prawego ramienia. Robert Kubica boryka się z szeregiem problemów w życiu codziennym, ale nie przeszkadza mu to w prowadzeniu samochodu F1.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Robert Kubica PAP/EPA / VALDRIN XHEMAJ / Na zdjęciu: Robert Kubica
Poważny wypadek w lutym 2011 roku pozostawił trwałe ślady na ciele Roberta Kubicy. Polak przeszedł szereg operacji, ale nie odzyskał pełnej sprawności w prawym ramieniu. I nie odzyska jej już nigdy. Dlatego też mało kto wierzył w jego powrót do regularnego ścigania w Formule 1.

- Na pewnym etapie wierzyłem tylko ja i kilku moich znajomych - mówił Kubica po czwartkowym ogłoszeniu kontraktu z Williamsem.

Krakowianin miał w trakcie Ronde di Andora ogromnego pecha. Trafił w uszkodzoną barierkę, która przeszyła prowadzoną przez niego Skodę Fabię S200. Uszkodziła ona całą prawą stronę ciała Kubicy. Nie tylko rękę, ale też biodro i nogę. Dlatego też kierowca Williamsa wyraźnie utyka.

Życie codzienne a życie w F1

Temat niepełnej sprawności Kubicy był poruszany wielokrotnie. Wielu ekspertów miało obawy, czy Polak będzie w stanie kierować samochodem F1. I nie chodziło tutaj o jego przerwę w startach, ale właśnie o ograniczenia w ruchu.

- Nie mam pojęcia, w jaki sposób Kubica jeździ, to po pierwsze. Szczerze mówiąc, nie jestem w stanie robić tego samego, czyli prowadzić jedną ręka. Nie wierzę, że nie będzie miał problemów w niektórych wyścigach, biorąc pod uwagę obecną konstrukcję samochodu F1, bo jest ona wymagająca fizycznie. Naprawdę doceniam Kubicę, to co robi. To jest niesamowite. Jednak nie można mówić, że nie będzie miał problemów w F1 - grzmiał w październiku ubiegłego roku Felipe Massa, gdy walczył z Polakiem o kontrakt w Williamsie.

Problemy z prawym ramieniem odcisnęły piętno na psychice Kubicy. Polak w wywiadach podkreślał, że frustrował się, gdy nie był w stanie czegoś zrobić prawą ręką. Dopiero po pewnym czasie zrozumiał, że musi zmienić nastawienie, że musi wykonywać pewne rzeczy inaczej. Stał się leworęczny. Uszkodzenia w prawej ręce sprawiają, że nie sięgnie nią po kubek kawy. Nie będzie w stanie udźwignąć ciężkich przedmiotów. Jednak jest w stanie kierować samochodem F1.

Kubica udowodnił wszystkim

Formuła 1 dba o zdrowie kierowców. Gdy przed rokiem Kubica wracał do F1 w trakcie testów z Renault, niektórzy powątpiewali, czy zda tzw. test pięciu sekund. Tyle czasu w ubiegłym roku mieli bowiem kierowcy na opuszczenie samochodu. To wymóg FIA, który ma zapobiegać temu, by do wyścigów przystępowali kierowcy z niedoleczonymi kontuzjami. Kubica nie tylko przeszedł śpiewająco przez test. Delegat techniczny FIA przyznał później, że wyskoczył z kokpitu na Węgrzech najszybciej spośród wszystkich sprawdzanych kierowców.

W tym roku w F1 pojawił się jednak system Halo. I znów niektórzy sądzili, że Kubica sobie z nim nie poradzi. Bo skoro problemy z opuszczeniem samochodu mają w pełni sprawni kierowcy, to co dopiero Kubica z uszkodzoną prawą ręką? Krakowianin szybko rozwiał wątpliwości, bo znalazł taki sposób na wychodzenie z kokpitu, że kontuzja nie stanowi dla niego większego problemu.

Szczęście w nieszczęściu Kubicy polegało na tym, że w wypadku uszkodził właśnie prawą rękę. Kierowca Williamsa opowiadał o tym w lutym na przedsezonowych testach w Barcelonie. Zdradził wówczas, że przed testami z Renault został dokładnie prześwietlony. Oceniano m.in. sprawność jego górnych kończyn. Wyniki lewej ręki były o 35 proc. lepsze od tych, jakie kiedykolwiek widziano. Okazało się, że lewa ręka Polaka od zawsze była sprawniejsza, ale niekoniecznie o tym wiedział.

Jazda samochodem

Kubica nigdy nie wkładał zbyt dużej siły w prowadzenie samochodu. Do historii przeszła już anegdota polskiego kierowcy z czasów startu w BMW Sauber. W Malezji w jednym z zakrętów nie trzymał obu rąk na kierownicy. Inżynierowie byli w szoku, a on odpowiadał, że najwidoczniej nie trzeba używać całej dostępnej siły, aby skręcać samochodem.

Nie oznacza to, że wypadek z 2011 roku nie zmienił sposobu, w jaki Kubica musi kierować samochodem. Zmienił, i przyznaje to sam kierowca. Teraz w 70 proc. używa on siły lewej ręki do zmiany kierunku jazdy, a tylko w 30 proc. prawej. Gdyby rozkładał siły po 50 proc., szybka jazda maszyną F1 byłaby niemożliwa.

Kubica ma jednak świadomość, że wątpliwości dotyczące jego sprawności będą wracać. - I ja to rozumiem. To jest zupełnie normalne, biorąc pod uwagę, co przeszedłem - mówił w czwartek.

Modyfikacje

Gdy tylko Kubica walczył o powrót do F1, sporo mówiło się o modyfikacjach na kierownicy, z której korzysta. Należy jednak pamiętać, że ten element samochodu jest mocno spersonalizowany i w przypadku każdego kierowcy potrafi się różnić.
- Nie było żadnych zmian - twierdził w marcu w Barcelonie Paddy Lowe, dyrektor techniczny Williamsa.

W trakcie zimowych jazd Polaka eksperci wyłapali też, że skrzydełka do zmiany biegów znajdują się u niego tylko po lewej stronie kierownicy. W tym jednak nie ma nic dziwnego. To też system, który uzależniony jest od kierowcy. Jedni wolą, gdy łopatki są rozłożone po lewej i prawej stronie. Inni, jak Kubica, stawiają na patent z jednym skrzydełkiem. Kierowca, odpychając go albo przyciągając do siebie, redukuje lub podwyższa bieg.

Przed rokiem kibice sugerowali też, że ze względu na ograniczoną ruchomość, Polak ma poszerzoną wnękę w prawej części kokpitu. Jeśli jednak porównamy zdjęcia samochodów Roberta Kubicy i Siergieja Sirotkina, dostrzeżemy, iż oba elementy są podobne. Szerokość specjalnej wnęki bywa uzależniona m.in. od wzrostu kierowcy i jego pozycji za kierownicą.
samochód Kubicy samochód Kubicy
samochód Sirotkina samochód Sirotkina


ZOBACZ WIDEO: Gąsiorowski ostrzega: Myślenie, że Kubica wsiądzie do bolidu i wskoczy na podium to błąd

Czy wierzyłeś w powrót Roberta Kubicy do F1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×