Odkąd latem Force India zmieniło właściciela, niezałatwiony pozostaje temat nagród finansowych dla ekipy należącej do Lawrence'a Strolla. Sprzeciw w tej kwestii zgłasza Haas. Amerykanie wskazują na punkt regulaminu, który mówi o tym, że zespół musi skończyć dwa poprzednie sezony w czołowej dziesiątce klasyfikacji konstruktorów, aby móc liczyć na premie z praw komercyjnych.
Amerykanie uważają zespół Strolla za nowy podmiot prawny i konsekwentnie blokują wypłatę pieniędzy. Przed Grand Prix Abu Zabi złożyli nawet protest dotyczący własności intelektualnej, bo zgodnie z regulaminem F1, każda ekipa musi mieć 100 proc. praw do skonstruowanego samochodu.
- Walczymy o równouprawnienie. Weszliśmy do F1 w pewnych okolicznościach. Byliśmy świadomi tego, co nas czeka. Działaliśmy zgodnie z zasadami i uważamy, że tym razem w kwestii Force India doszło do czegoś innego. Chcemy wyjaśnień, dlaczego nie wszyscy traktowani są tak samo. Myślę, że każdy powinien być jednakowo oceniany. My nie chcemy czegoś więcej - powiedział Gunther Steiner, szef Haasa.
Włoch zdradził, że protest złożony w Abu Zabi był ostatecznością. - Do tej pory czekaliśmy, próbowaliśmy rozmawiać i znaleźć porozumienie. Nie udało się go osiągnąć, więc w pewnym momencie trzeba coś zrobić, jeśli nie otrzymujesz odpowiedzi. Nie otrzymaliśmy nawet wyjaśnień. Działałem, próbowałem mediować przez sześć tygodni. Nie było żadnych efektów, stąd protest - dodał szef Haasa.
Haas walczy o sprawiedliwość, bo jest najmłodszym i najmniejszym zespołem w F1. Amerykanie dopiero w tym roku po raz pierwszy otrzymali nagrody finansowe z puli praw komercyjnych, przez dwa poprzednie sezony im nie przysługiwały.
- To nie jest sprawiedliwe. To nie jest krucjata przeciwko F1. Haas przestrzegał zasad i robił to, co trzeba było. Teraz tylko stara się dowiedzieć, czy wszyscy są traktowani identycznie - podsumował Steiner.
ZOBACZ WIDEO Kszczot trzyma kciuki za Kubicę: Wierzyłem, że wróci. Teraz najważniejsza jest stabilizacja.