Fatalna kraksa w Grand Prix Abu Zabi. Chwile grozy Nico Hulkenberga

Do fatalnego wypadku Nico Hulkenberga doszło na pierwszym okrążeniu wyścigu o Grand Prix Abu Zabi. Samochód Niemca dachował i stanął w płomieniach, podczas gdy 31-latek nie był w stanie opuścić kokpitu.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Nico Hulkenberg Materiały prasowe / Renault / Na zdjęciu: Nico Hulkenberg
Chwile grozy przeżył Nico Hulkenberg na pierwszym okrążeniu wyścigu o Grand Prix Abu Zabi. Kierowca Renault walczył o pozycję z Romainem Grosjeanem i doszło pomiędzy nimi do kontaktu, wskutek którego 31-latek stracił panowanie nad maszyną i dachował. Jego pojazd trafił kokpitem o asfalt i Niemiec ma spore szczęście, że od tego roku w Formule 1 mamy system Halo.

Maszyna Hulkenberga kilkukrotnie przekoziołkowała w powietrzu i trafiła w bandy ochronne. Niemiec nie miał szans opuścić kokpitu, tymczasem w tylnej części karoserii pojawiły się płomienie ognia.

- Wiszę tu jak jakaś krowa. Jest ogień w moim samochodzie, zróbcie coś - przekazał bardzo szybko Hulkenberg przez radio.

Wypadek wyglądał na tyle fatalnie, że losami Niemca przejęli się inni kierowcy. - Czy wszystko z nim w porządku? - pytał Grosjean.

Na szczęście osoby funkcyjne szybko zareagowały i zdołały ugasić pożar, a następnie sprowadziły pojazd Hulkenberga na ziemię. Bardzo szybko decyzję w sprawie zderzenia podjęli też sędziowie. Uznali oni zajście Hulkenberga z Grosjeanem za incydent wyścigowy i nie ukarali żadnego z kierowców.





ZOBACZ WIDEO: Gąsiorowski ostrzega: Myślenie, że Kubica wsiądzie do bolidu i wskoczy na podium to błąd

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×