Will Smith pojawił się gościnnie na wyścigu o Grand Prix Abu Zabi. Aktor otrzymał zaproszenie Liberty Media i szybko zaczął odgrywać pierwszoplanową rolę na torze Yas Marina. Gwiazdora znanego z filmów "Bad Boys" czy "Faceci w czerni" można było zobaczyć w garażach Mercedesa, gdzie przebywał w otoczeniu Lewis Hamilton. Otrzymał nawet kask aktualnego mistrza świata oraz kombinezon ekipy z Brackley.
Do niecodziennych scen doszło na kilkanaście minut przed startem wyścigu, kiedy to Smith wpadł na pomysł związania Hamiltona w garażach niemieckiej ekipy. Aktor groził Brytyjczykowi, że nie pozwoli mu pojechać w wyścigu i sam zajmie jego miejsce. Nagranie przedstawiające te wydarzenia można zobaczyć tutaj.
- Will jest niezwykle oryginalny. Potrafi wytworzyć wokół siebie dużo pozytywnej energii. Jest dla mnie jak starszy brat, więc wspólnie nagrywaliśmy różne filmiki. To wszystko działo się dosłownie 10 minut przed wejściem do samochodu - powiedział Hamilton.
33-latek zdradził, że improwizacja Smitha doprowadziła do tego, że nieco naruszył swój normalny cykl przygotowań do wyścigu. - Robiliśmy różne śmieszne rzeczy, zdjęcia, filmy. Nigdy wcześniej na coś takiego się nie decydowałem. Zwykle te ostatnie minuty to dla mnie moment, by przygotować się do startu. Tym razem zmieniłem podejście, ale nie rozproszyło to mojej uwagi. Miałem świetny start, a potem wszystko działo się już standardowo - wytłumaczył.
Lider Mercedesa na mecie mógł się cieszyć z jedenastego zwycięstwa w tym sezonie, co jest wyrównaniem jego najlepszego osiągnięcia w karierze. - Jako zespół dążymy do perfekcji. Wykonaliśmy wyjątkową pracę przez cały rok. To był zaszczyt pracować z ludźmi z Mercedesa i wzbić się na sam szczyt pod koniec sezonu. Cieszę się, że zakończyłem wyścig na pierwszej pozycji, bo Vettel też miał naprawdę dobre tempo - podsumował Hamilton.
ZOBACZ WIDEO: Kszczot trzyma kciuki za Kubicę: Wierzyłem, że wróci. Teraz najważniejsza jest stabilizacja