Zespół z Silverstone rozpoczął rywalizację w Formule 1 jako Force India, a jego właścicielem był Vijay Mallya. Natomiast sezon zakończył jako Racing Point z Lawrencem Strollem jako głównym akcjonariuszem. To efekt problemów finansowych, które doprowadziły do wprowadzenia zarządu komisarycznego, a następnie zmiany właściciela.
Braki w kasie ekipy miały negatywny wpływ na wyniki Sergio Pereza i Estebana Ocona. Już na początku sezonu Force India opracowało poprawki do samochodu, ale nie posiadało funduszy, by zamówić nowe części i je wyprodukować. Co więcej, gdy team został przejęty przez Strolla, wyzerowano jego dotychczasowy dorobek punktowy.
Gdyby zsumować punkty zdobyte przez cały rok, ekipa zajęłaby piąte miejsce w klasyfikacji konstruktorów, wyprzedzając Haasa i McLarena. Tak się jednak nie stało i Racing Point musiał zadowolić się siódmą pozycją. Wiąże się to ze znacznie mniejszymi wpływami do budżetu stajni.
- Przywieźliśmy poprawki do Singapuru i działały bardzo dobrze. Tyle, że one powinny być w naszych samochodach kilka miesięcy wcześniej, jeszcze przed przerwą wakacyjną. Dzięki temu mielibyśmy możliwość kolejnych modernizacji w późniejszym czasie - wyjawił Otmar Szafnauer, dyrektor zarządzający Racing Point.
Amerykanin ma świadomość tego, że problemy finansowe doprowadziły do tego, że zespół nie obronił czwartej lokaty w mistrzostwach. Zajmował ją w dwóch poprzednich sezonach. - Jeśli popatrzymy na kłopoty jakie mieliśmy, to nasze wyniki były niezłe. Nawet proces administracyjny miał destrukcyjny wpływ na zespół, bo zaczęła w nim panować atmosfera niepewności i niepokoju. Teraz wszystko jest uporządkowane i możemy ze spokojem myśleć o kolejnym sezonie - dodał Szafnauer.
Przejęcie zespołu przez Strolla rozwiązuje kłopoty ekipy z Silverstone. Kanadyjski miliarder ma jej zapewnić finansowanie w kolejnych latach. Co więcej, zapowiedział budowę nowej fabryki oraz zatrudnienie dodatkowego personelu. 59-latek chce, by w niedalekiej przyszłości Racing Point stał się trzecią siłą w Formule 1.
ZOBACZ WIDEO: Włodzimierz Zientarski porównał dramat syna do walki Roberta Kubicy