Dramat Billy'ego Mongera rozegrał się w wyścigu Formuły 4 wiosną 2017 roku. Wskutek uderzenia w samochód rywala, młody kierowca doznał skomplikowanych obrażeń nóg i lekarzom nie udało się ich uratować. Mimo amputacji, 19-latek nie zrezygnował z kariery w motorsporcie.
Obecnie Monger spędza godziny na siłowni i wylewa siódme poty, aby być w jak najlepszej kondycji fizycznej przed sezonem 2019. Przykładem dla niego jest Robert Kubica, z którym miał okazję zetknąć się na gali "Autosportu" pod koniec 2017 roku.
Skoro Polak był w stanie wrócić do Formuły 1 po fatalnym wypadku i ośmioletniej przerwie, on również chce udowodnić ekspertom, że brak nóg nie przeszkadza w ściganiu. Monger ma już ambitne plany. Chce podpisać kontrakt na starty w nowo powstałej Formule 3, która będzie gromadzić największe młode talenty w motorsporcie. Wyścigi tej serii będą towarzyszyć weekendom wyścigowym w F1.
- Plan zakłada ściganie się w Formule 3 w przyszłym sezonie. To byłby dla mnie krok naprzód. To jest opcja numer jeden, w którą celuję. Ona ma sporo do zaoferowania kierowcy, bo będzie to nowość w przyszłym roku. Ta kategoria będzie towarzyszyć wyścigom Formuły 1, co powinno mi pomóc - powiedział kierowca z Wysp Brytyjskich.
Monger musiał przebyć długą drogę, aby znaleźć się w tym miejscu. Nie tak dawno niepełnosprawni kierowcy nie mogli rywalizować w wyścigach. Dopiero jego przypadek oraz upór doprowadziły nie tyle do zmiany przepisów, co mentalności wśród osób decyzyjnych w FIA. Tym samym młody Brytyjczyk przetarł szlaki innym.
Już w tym roku Monger ścigał się w brytyjskiej Formule 3. Samochód Brytyjczyka był dostosowany do jego niepełnosprawności. Na tym jednak nie koniec, bo FIA przedstawiła już szereg nowych propozycji, które mają ułatwić ściganie osobom niepełnosprawnym.
- Chcę któregoś dnia zostać jednym z najlepszych kierowców w F1, albo chociaż dostać się do F1. Tak, aby coś po mnie pozostało. Jeśli uda mi się zrealizować to marzenie, byłoby to niesamowite osiągnięcie, z którego mógłbym być dumny - dodał Monger.
ZOBACZ WIDEO: Włodzimierz Zientarski porównał dramat syna do walki Roberta Kubicy