Pojedynki kierowców 2018. Leclerc pozbawił złudzeń Ericssona. F1 nie będzie tęsknić za Szwedem

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: Charles Leclerc za kierownicą Saubera
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: Charles Leclerc za kierownicą Saubera

Charles Leclerc w minionym sezonie nie tylko potwierdził swój talent, ale też wypchnął poza Formułę 1 jednego z pay-driverów - Marcusa Ericssona. Mimo braku doświadczenia, Monakijczyk szybko zdominował zespołowego kolegę i wyrósł na lidera Saubera.

Bez wątpienia Charles Leclerc to największy wygrany minionego sezonu Formuły 1. Monakijczyk trafiał do królowej motorsportu jako aktualny mistrz świata Formuły 2, ale nikt nie mógł przypuszczać, że tak szybko dopasuje się do realiów panujących w F1. Okazało się to fatalną wiadomością dla Marcusa Ericssona, którego umiejętności zostały brutalnie zweryfikowane na tle młodszego kolegi.

Leclerc potrzebował kilku wyścigów, by wyczuć samochód Formuły 1. Jeszcze na początku roku mówił o tym jak skomplikowany jest awans do wyższej serii wyścigowej. O ile Ericsson był w stanie wykręcić lepsze rezultaty w Australii i Bahrajnie, to w kolejnych dziewiętnastu Grand Prix ta sztuka udała mu się już tylko dwukrotnie.

Dlatego też nie było żadnych argumentów przemawiających za pozostawieniem Szweda w F1. W poprzednich latach Ericsson też przegrywał wewnętrzną rywalizację z Felipe Nasrem czy Pascalem Wehrleinem, ale różnica nie była tak znacząca. Biorąc pod uwagę wsparcie finansowe firm ze Skandynawii, działało to na korzyść szwedzkiego kierowcy.

Leclerc zdominował Ericssona również w kwalifikacjach. Dwa razy częściej oglądaliśmy go w Q3, a zdarzało się, że jego wynik z czasówki było o pół sekundy lepszy. W sytuacji, gdy obaj dysponowali takim samym samochodem, to przepaść.

Gdy pod koniec sezonu samochód Saubera dysponował lepszymi osiągami, Leclerc był w stanie regularnie punktować i często aspirował do miana najlepszego kierowcy spoza wielkiej trójki. Tego samego nie można powiedzieć o Ericssonie. Efekt jest taki, że Monakijczyk zapracował swoimi występami na transfer do Ferrari i jego kariera w F1 nabiera rozpędu. Za to Ericsson z hukiem wyleciał z tego świata i nic nie wskazuje na to, by miał do niego wrócić.

W tym wszystkim szkoda Saubera, który w minionym sezonie zanotował największy progres spośród wszystkich zespołów. Mimo to, zajął dopiero ósme w klasyfikacji generalnej konstruktorów. Spowodowane to było faktem, że w drugim samochodzie znajdował się kierowca nie będący na poziomie F1.

Charles Leclerc vs. Marcus Ericsson

Charles LeclercMarcus Ericsson
lepsza pozycja w kwalifikacjach 17 4
lepsza pozycja w wyścigu 9 4
zdobyte punkty 39 9
okrążenia przejechane przed kolegą 664 256

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 98. Kubica popełnił duży błąd? Włodzimierz Zientarski: Wszyscy na tym ucierpieli

Komentarze (0)