Szef ekipy McLarena, Zak Brown jest dumny z tego, że udało mu się namówić do współpracy Jamesa Keya. Informacja o pozyskaniu Brytyjczyka pojawiła się przed paroma miesiącami, co wywołało wściekłość szefów Toro Rosso. Key zajmował bowiem stanowisko dyrektora technicznego z Faenzy i brał udział w pierwszych pracach nad modelem na rok 2019.
Obie strony usiadły do rozmów, ale nie udało im się osiągnąć porozumienia, dlatego też Key spędził pozostałą część sezonu 2018 na "urlopie ogrodniczym", jak potocznie w F1 nazywa się przymusowe przyznanie wolnego pracownikowi, który ma w planach zmienić zespół.
Jak się okazuje, Key będzie odpowiedzialny za stworzenie modelu na rok 2020. Pracę nad maszyną na kolejny sezon są bowiem na zbyt zaawansowanym etapie, by brytyjski inżynier mógł wspomóc McLarena swoimi przemyśleniami.
- Jestem niezwykle podekscytowany, że dołączy do nas James Key. Ma on za zadanie rozwinąć w trakcie sezonu MCL34, ale tak naprawdę najważniejsze jest powstanie MCL35. Naszym celem było umieszczenie na odpowiednim miejscu odpowiedniej osoby. Key ma talent do tego co robi. Formuła 1 to dynamiczny sport, trzeba szybko reagować na zmiany. Liczę na progres w zbliżających się miesiącach - wyjaśnił Zak Brown.
ZOBACZ WIDEO: Kubica popełnił duży błąd? Włodzimierz Zientarski: Wszyscy na tym ucierpieli
Key dołączył do Toro Rosso w sezonie 2012. Wcześniej pracował dla Jordana, Force India i Saubera. Jest więc bardzo doświadczonym człowiekiem w padoku F1.
Ekipa z Woking ma za sobą trudne lata. Nie pomogła im nawet zmiana dostawcy silników. Oprócz Jamesa Key, do zespołu powrócił niedawno Pat Fry. - Fry wrócił do nas w 2018 roku. Ma koordynować projekt MCL34. Prace trwają - dodał Brown.
W sezonie 2019 ekipę McLarena reprezentować będą dwaj nowi kierowcy. Liderem powinien być 24-letni Carlos Sainz. Skład teamu uzupełni bardzo utalentowany debiutant, Lando Norris.
Czy McLaren poprawi swoje wyniki w sezonie 2019? 
