Od wypadku Michaela Schumachera we francuskich Alpach minęło ponad pięć lat, a rodzina niemieckiego kierowcy jest niezwykle konsekwentna. Nie wydaje ona bowiem żadnych komunikatów w sprawie zdrowia legendy Formuły 1. Wiadomo jedynie, że "Schumi" przebywa na stałe w swojej rezydencji położonej nad Jeziorem Genewskim w Szwajcarii, a jego dom został specjalnie dostosowany do jego rehabilitacji i stanu zdrowia.
Otoczenie Schumachera, mimo wielu apeli i próśb kibiców, nie zamierza zmieniać swojego podejścia. Decyzję w tej sprawie doskonale rozumie Ross Brawn.
- Jestem w stałym kontakcie z Corinną (małżonka Schumachera - dop. aut.) i całkowicie zgadzam się z ich decyzją. Michael zawsze był osobą ceniącą prywatność. To była jego podstawowa zasada w karierze. Jego życie i rodzina były temu podporządkowane. Dlatego rozumiem, że Corinna postanowiła nie zmieniać tego podejścia, nawet po tak tragicznym wypadku. Musimy to uszanować - powiedział dyrektor sportowy Formuły 1, który miał okazję współpracować z Schumacherem w Ferrari i Mercedesie.
Brawn ma nadzieję, że w trudnych chwilach kibice są w stanie zrozumieć powody, jakimi kieruje się rodzina niemieckiego kierowcy. - Jestem pewien, że miliony ludzi, które nadal są fanami Schumachera, rozumieją zachowanie jego rodziny - dodał.
Schumacher pozostaje najbardziej utytułowanym kierowcą w historii Formuły 1. Ma na swoim koncie siedem tytułów mistrzowskich, 91 wygranych wyścigów. Wkrótce jego osiągnięcia może poprawić jednak Lewis Hamilton. Brytyjczyk do tej pory pięciokrotnie zostawał mistrzem świata. Odnosił też zwycięstwa w 73 Grand Prix.
- Lewis z pewnością jest w stanie dogonić, a następnie poprawić rekordy Michaela. W obu przypadkach mowa o ogromnych talentach. Różni ich sposób w jaki osiągnęli swoje sukcesy. Michael traktował swoją karierę jak misję. Poświęcił się jej całkowicie od pierwszego do ostatniego dnia. Lewis potrzebował więcej czasu, by znaleźć swoją drogę. Teraz wydaje się, że więcej czerpie on spoza świata sportu niż z jego wnętrza - wytłumaczył Brawn.
Równocześnie Brytyjczyk z ciekawością śledzi postępy Micka Schumachera. 19-latek już wkrótce może zapukać do bram Formuły 1. - Noszenie takiego nazwiska jak Schumacher nie jest łatwe, ale Mick radzi sobie z tym. Mam nadzieję, że któregoś dnia znów zobaczę go w F1. Ważne jest jednak to, abyśmy pozwolili rozwinąć skrzydła i znaleźć własną drogę. Nie twórzmy zbędnej presji - podsumował.