Liam Lawson może zostać zastąpiony przez Yukiego Tsunodę w Red Bull Racing już podczas nadchodzącego GP Japonii. O takiej możliwości zaraz po GP Chin poinformowały redakcje motorsport.com i "Auto Motor und Sport". Zespół z Milton Keynes nie jest zadowolony z postawy 23-latka, który nie punktował w obu dotychczasowych wyścigach Formuły 1 w sezonie 2025.
Nowozelandczyk zmaga się z wyzwaniami od początku sezonu. Podczas inauguracyjnego wyścigu w Australii zajął dopiero osiemnaste miejsce w kwalifikacjach, a wyścig zakończył kraksą na 46. okrążeniu. W Chinach również nie poszło mu lepiej, kwalifikując się na ostatnim miejscu zarówno w sprincie, jak i w głównym wyścigu. W efekcie zajął czternaste miejsce w sprincie i piętnaste w wyścigu głównym.
ZOBACZ WIDEO: Michelsen spędził dwa lata we Włókniarzu. Odpowiada wyraźnie, czy żałuje tej decyzji
- To naprawdę trudne, szczerze mówiąc. Okno pracy bolidu jest naprawdę wąskie, ale to nie jest wymówka - mówił zrezygnowanym głosem Lawson przed kamerami Sky Sports.
Yuki Tsunoda z kolei prezentuje się znacznie lepiej. W Australii zakwalifikował się na piątym miejscu, a w Chinach zajął szóste miejsce w sprincie. Miał też szansę na punkty w wyścigu w Szanghaju, ale w bolidzie Visa Cash App RB doszło do problemów z przednim skrzydłem, co zmusiło Japończyka do dodatkowego pit-stopu.
- Yuki to inny Yuki niż w poprzednich latach. Jest w życiowej formie. Zmienił swoje podejście do wyścigów i wygląda na to, że to działa - powiedział Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu, w rozmowie z motorsport.com.
Spekulacje na temat możliwej promocji Tsunody do głównego zespołu Red Bulla już się rozpoczęły, choć nie spodziewano się, że zespół rozważy zmianę kierowców na tak wczesnym etapie sezonu. Japończyk, zapytany o możliwość zamiany miejsc z Lawsonem w Japonii, odpowiedział stanowczo. - Japonia? Tak, 100 w proc. jestem gotowy. Samochód Red Bulla jest szybszy - powiedział.
Zamiana Lawsona na Tsunodę będzie kolejnym kamyczkiem do ogródka Red Bulla w ostatnim okresie. Zimą zespół wybierał między tymi kierowcami i wtedy uznał, że to Nowozelandczyk jest lepszą opcją na przyszłość.
Teoretycznie w odwodzie jest jeszcze Sergio Perez, który po sezonie 2024 został wyrzucony z ekipy pomimo ważnego kontraktu. Meksykanin nadal ma umowę z Red Bullem i ma skupić się w najbliższych miesiącach na obowiązkach ambasadora marki produkującej napoje energetyczne.