W minionym sezonie Nico Hulkenberg był najlepszym kierowcą "klasy B", jak często określa się zespoły spoza wielkiej trójki Formuły 1. Niemiec ukończył zmagania na siódmym miejscu w mistrzostwach, regularnie punktował, a mimo to wielu ekspertów go nie docenia.
Kierowca Renault jest oceniany przez pryzmat tego, że dzierży niechlubny rekord występów w F1 bez podium na koncie. "Hulk" pojechał w 156 Grand Prix i ani razu nie zameldował się w czołowej trójce. Nikt nie ma gorszej statystyki.
- To były występy na najwyższym poziomie od lat, nawet jeśli ciągle jest zawodnikiem zespołów ze środka stawki. Dla mnie to jeden z tych kierowców, któremu jak dasz Mercedesa czy Ferrari, to od razu zacznie wygrywać. Niestety, nie jesteśmy w stanie tego zobaczyć, bo F1 tak nie działa - powiedział Carlos Sainz, który w minionym roku tworzył duet kierowców Renault razem z Hulkenbergiem.
Ponad rok startów u boku Hulkenberga sprawił, że Sainz sam podniósł swoje umiejętności. - Sporo się od niego nauczyłem i zamierzam wykorzystać te doświadczenia w McLarenie - dodał kierowca z Madrytu.
Jednak teraz przed Hulkenbergiem sezon prawdy, bo do Renault dołączył Daniel Ricciardo, który w padoku uważany jest za jednego z najlepszych kierowców w stawce. Wydaje się, że to Australijczyk powinien pełnić rolę lidera ekipy z Enstone. - Mam nadzieję, że Renault poprawi swój silnik, bo McLaren korzysta z tych samych jednostek, więc też na tym skorzystamy - podsumował Hiszpan.
ZOBACZ WIDEO Marcin Majewski: Tomek Gollob budzi się do życia