Kibice Formuły 1 obawiali się, że Kimi Raikkonen zrezygnuje ze startów w królowej motorsportu z powodu pożegnania z ekipą z Maranello. Fin nie powiedział jednak ostatniego słowa i zdecydował się na jazdę w Sauberze. - Zaraz po tym, jak Raikkonen dowiedział się, że nie będzie mógł kontynuować kariery w Ferrari, podjął rozmowy z ekipą Vasseura - zdradził menedżer kierowcy, Steve Robertson.
- Kimi bardzo chciał nadal startować. Spotkał się z właścicielami Saubera, z szefem zespołu i jego menedżerem. Zobaczyli, że jest niezwykle zdeterminowany, aby walczyć dalej w F1. Vasseur już po pierwszym spotkaniu przekonał się, jak mocno Fin jest skoncentrowany na nowym zadaniu i jak chce się go podjąć - wyjaśnił.
Raikkonen to żywa legenda Formuły 1. Kibice z entuzjazmem przyjęli jego decyzje o pozostaniu w grze. Kierowca może pomóc nowemu zespołowi w rozwoju oraz zdobyciu nowych fanów. - Kimi chciał się upewnić, że team jest tak samo entuzjastycznie nastawiony do współpracy jak on. Poczuł energię, więc podpisał kontrakt - zaznaczył Robertson.
- Kimi Raikkonen nie poddaje się tak łatwo. Miał moment załamania, kiedy nie poszło mu na Monzy, ale szybko wrócił do gry. Chciał nadal się ścigać, bo wciąż ma wiele do zaoferowania - zakończył menedżer zawodnika. Nie da się ukryć, że kierowca nadal ma możliwości, by być jedną z czołowych postaci F1. Jego doświadczenie może być w przyszłym sezonie bezcenne dla ekipy Frederica Vasseura.
ZOBACZ WIDEO Boniek z Gollobem kupili Polonię. Coś w tym jest