[b]
Marek Bobakowski, WP SportoweFakty: Robert Kubica wrócił po ośmioletniej przerwie do Formuły 1, zajął dopiero siedemnaste miejsce w Australii...[/b]
Patryk Mirosławski, dyrektor operacyjny Eleven Sports: ... a ja uważam, że Kubica osiągnął znacznie więcej niż siedemnaste miejsce. Zrobił coś, czego pewnie nie dałoby rady zrobić wielu innych kierowców, teoretycznie będących na linii mety w Melbourne przed Polakiem - po bardzo groźnym wypadku wrócił do światowej elity, do grona najszybszych kierowców świata.
Specjalnie użyłem słowa "dopiero". Chciałem pana sprowokować do obrony Polaka.
Kubicy nie trzeba bronić. Przeszedł długą i trudną drogę, która trwała ponad osiem lat. I tego nikt mu nie odbierze. Dokonał czegoś fantastycznego.
To skąd hejt wśród kibiców? "Po co wracał", "przecież było wiadomo, że sobie nie poradzi", "bez sensu, że Orlen wydał kasę na patałacha" - co pan myśli czytając takie wpisy?
Hejt to zjawisko, z którym spotykają się wszyscy wybitni sportowcy - Cristiano Ronaldo, Lionel Messi, Fernando Alonso, ale też Kubica, który moim zdaniem jest sportowcem wybitnym. Podaje pan tu przykład jednego z komentarzy w internecie: "po co wracał". Właśnie po to, żeby pokazać, że niemożliwe nie istnieje. To jedyny Polak w historii Formuły 1, przed laty wdarł się do tego bardzo ekskluzywnego, hermetycznego grona. Teraz wrócił do elity mimo wszystkich przeciwności losu. To wielka sprawa i żaden komentarz w internecie tego oczywiście nie zmieni.
ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk: Szanse Roberta Kubicy w zespole Williamsa? Musimy zejść na ziemię
Jest pan często na miejscu, bardzo blisko teamów, inżynierów, kierowców. Co zawodzi w Williamsie, że drugi sezon z rzędu zapowiada się katastrofa?
Cytując Wąskiego z "Kilera": "sam chciałbym to wiedzieć, Stefan". Problem jest bardzo złożony, można o tym opowiadać godzinami. W Eleven lubimy pytać u źródła, więc dokładnie takie samo pytanie zadaliśmy szefowej zespołu, Claire Williams, George’owi Russellowi i Robertowi Kubicy.
Co odpowiedzieli?
Kwestia jest bardzo skomplikowana. Wygląda to przede wszystkim na problem organizacyjny, przez co zawiodło planowanie konstrukcji bolidu. Najlepsze zespoły w stawce mają rozplanowane prace nad nowym bolidem z dokładnością co do kilku godzin na przestrzeni kilku miesięcy! Co do kilku godzin!
Krzysztof Hołowczyc w rozmowie ze mną (tutaj przeczytasz cały wywiad >>) powiedział, że liczy na rozwój Williamsa i na to, że w połowie sezonu bolid Kubicy będzie mógł walczyć o środek stawki. A stąd do punktów już dosłownie mały kroczek. Też liczy pan na taki rozwój wypadków?
Wszyscy liczymy na taki rozwój wypadków, ale właśnie słowo "rozwój" jest tutaj kluczem. Williams musi pracować nad rozwojem samochodu, bo na razie mamy Formułę trzech prędkości: ścisła czołówka, środek stawki i na końcu Williams. Nie oczekujmy cudów, bo te nie nastąpią. Williams ma swoje problemy, są w trudnej sytuacji na początku tego sezonu, ale jak powtarza sam Robert Kubica, nadzieja umiera ostatnia.
Skoro odwołujemy się do nadziei, to nie brzmi to dobrze.
To jest sport, nie jesteśmy w stanie wszystkiego przewidzieć, nie potrafimy nakreślić jednego scenariusza, według którego będzie przebiegał cały sezon. Mam nadzieję, że Williams z Kubicą w składzie będzie się rozwijał z wyścigu na wyścig.
Czytaj także: Formuła 1 w Bahrajnie na żywo. Gdzie oglądać wyścigi F1 na żywo w telewizji i internecie >>
Macie - jako redakcja - kontakt z Robertem (poza weekendami wyścigowymi), z ludźmi z jego bliskiego otoczenia? Jest to w ogóle możliwe?
Kubica przed laty, podczas swojej pierwszej tak wspaniałej przygody z Formułą 1, sprawiał wrażenie kierowcy surowego, bardzo konkretnego, ale niekoniecznie kochającego media. To, co miał do przekazania, przekazywał na torze, w telewizji zdecydowanie mniej.
Pamiętam doskonale. "Zwierzę medialne" - to określenie zdecydowanie do niego nie pasowało.
Należy go zrozumieć, bo po pierwsze F1 to niezwykle skomplikowany sport, niełatwo jest go wytłumaczyć w sposób potoczny, po drugie mieliśmy wówczas do czynienia z Kubicomanią, Robert mógł czuć się przytłoczony, bo o wywiady prosiły go wszystkie media, nie tylko te związane ze sportem.
Rozumiem, że teraz jest inaczej.
Zdecydowanie, mamy innego Kubicę. Od 2018 roku Robert regularnie występuje w Eleven Sports, przez cały poprzedni sezon na każdym Grand Prix (od Australii poczynając, przez m.in. Bahrajn, Chiny, Monako, Kanadę, USA, Meksyk, Brazylię aż po Abu Zabi) polski kierowca zawsze był gościem naszego studia. Lubimy się i szanujemy, myślę, że to widać w naszych relacjach. Czasami się spieramy na antenie, czasami wzajemnie prowokujemy, ale taki mamy styl. Wielcy sportowcy nie lubią, gdy dziennikarze podchodzą do nich "na kolanach", nie mają szacunku do takich mediów.
238 tysięcy widzów obejrzało powrót Roberta Kubicy do Formuły 1 w Eleven, wyścig w Australii. Dobry wynik?
Biorąc pod uwagę fakt, że transmisja wyścigu zaczęła się chwilę po szóstej rano czasu polskiego, to wynik oglądalności jest znakomity. Liczba, którą pan podał, to średnia minutowa oglądalność całej transmisji, a trwała ona prawie dwie godziny.
Spodziewaliście się takiego wyniku?
Tak. Oglądalność zarówno wyścigów F1, jak i naszych programów studyjnych, od dłuższego czasu jest na bardzo wysokim poziomie i sukcesywnie rośnie. Staramy się "opakować" te prawa tak dobrze jak tylko się da - przy każdej transmisji (czy to treningów, kwalifikacji czy wyścigu) mamy studio zarówno w Warszawie jak i na każdym torze.
No właśnie, jeździcie po całym świecie, jesteście na każdym torze. Uchylmy kibicom rąbka tajemnicy, zdradźmy nieco kulis telewizji. Ile osób ma ekipa, która leci np. do Bahrajnu, ile dni wcześniej melduje się na torze, co wtedy robi?
Nie powinno się zdradzać telewizyjnej kuchni (śmiech). Plan, logistykę na cały rok z F1 opracowujemy wraz z naszą redakcją na długo przed rozpoczęciem sezonu. Na miejscu zawsze mamy naszych sprawdzonych wysłanników, do tego często współpracujemy z "zaprzyjaźnionymi" lokalnymi ekipami technicznymi. Produkujemy własne programy, regularnie przeprowadzamy mnóstwo wywiadów ze wszystkimi kierowcami. To nowatorskie podejście do transmisji Formuły 1 w Polsce, widzowie to doceniają i cieszymy się, że jako Eleven Sports przedłużyliśmy prawa do transmisji F1 aż do 2022 roku.
Nie boi się pan, że kolejne kiepskie miejsca Kubicy spowodują, że widownia będzie coraz niższa? Polski kibic nie grzeszy cierpliwością.
Na wyniki Williamsa nie mamy wpływu, ale ja nie mam obaw. Eleven Sports pokazuje F1 w Polsce od 2016 roku. Zaczęliśmy to robić na długo przed tym jak w ogóle pojawił się temat ewentualnego powrotu Roberta. Oczywiście, to, co się dzieje teraz jest dla nas olbrzymim bonusem, ale nie koncentrujemy się wyłącznie na tym. Ciągle można u nas zobaczyć mnóstwo wywiadów z Hamiltonem, Vettelem, Raikkonenem i innymi kierowcami. Robimy swoje niezależnie od wyników Williamsa i widzimy, że naszym widzom to się podoba.
Od tego roku macie konkurencję. Telewizja Polska wykupiła sublicencję na pokazywanie F1 w kanale otwartym. I już się chwali: 186 tys. widzów podczas GP Australii, niewiele mniej od Eleven.
Porównywanie oglądalności nie ma większego sensu, bo TVP Sport to kanał ogólnodostępny. Eleven Sports jest telewizją premium, mamy rzecz jasna mniejszy zasięg od TVP Sport, ale nasze oglądalności - zarówno Formuły 1, jak i pozostałych transmisji - stale rosną. Na dodatek jesteśmy wprawdzie bardzo dynamiczną, ale wciąż młodą telewizja, przecież na polskim rynku zadebiutowaliśmy w sierpniu 2015 roku.
Jakbyśmy o tym nie mówili, to kibic ma wybór: albo Eleven, albo TVP Sport. To jest konkurencja.
Tak, ale zdrowa konkurencja jest zawsze pozytywna, a na końcu zyskuje na niej przede wszystkim widz, który jak sam pan wspomniał: pilotem może zdecydować, co w danym momencie chce oglądać. Nie mam natomiast żadnych obaw, bo jesteśmy jedyną stacją telewizyjną, która transmituje na żywo wszystkie treningi, kwalifikacje oraz w całości wszystkie wyścigi Formuły 1.
No tak. TVP Sport ma prawo do pokazywania tylko wyścigów i to jedynie od 45. minuty. Kibic nie przeżyje tam na żywo emocji związanych ze startem, z pierwszym zakrętem.
Być może część osób, które wcześniej nie oglądały F1, włączą wyścig w TVP Sport. Jeśli spodoba im się ten sport (a jest to wielkie sportowe show), to będą chcieli obejrzeć więcej - cały wyścig, kwalifikacje, treningi i wywiady z czołowymi kierowcami świata. A to proponuje Eleven. Więc ostatecznie skorzystają z naszej oferty. Taką mam nadzieję.
Ile Telewizja Polska zapłaciła wam za sublicencję? To podobne kwoty, jak np. wykup praw do pokazywania Lotto Ekstraklasy czy piłkarskiej Ligi Mistrzów?
Zbigniew Boniek często powtarza, że pieniądze lubią ciszę. Gazety czy portale internetowe to zdecydowanie nie jest właściwe miejsce, żeby rozmawiać o biznesie.
Planujecie w najbliższym czasie w Eleven jakieś niespodzianki związane z F1?
Już jedną wielką niespodziankę przygotowaliśmy - przedłużyliśmy prawa do Formuły 1 do 2022 roku. Co sezon pokazujemy ten sport szeroko. Nazywamy to "godnym opakowaniem produktu". Chcesz zobaczyć wywiad z Hamiltonem na gorąco po zakończonym kilka chwil temu wyścigu? Chcesz usłyszeć komentarz Kubicy? Włącz Eleven.
Porównujecie się z telewizjami zagranicznymi, które od dziesiątek lat pokazują Formułę?
Tak, osobiście często obserwuję zagraniczne stacje, podglądam ich sposób pokazywania F1. I mam wrażenie, że nie mamy się czego wstydzić, choć rzecz jasna ciągle staramy się poprawiać nasze transmisje z wyścigu na wyścig. Trochę jak Williams, ale my w padoku jednak walczymy zawsze o Pole Position (śmiech).