F1: Frank Williams komentuje swój jubileusz. "Nigdzie się nie wybieram"

Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: od lewej Frank Williams, Claire Williams i George Russell
Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: od lewej Frank Williams, Claire Williams i George Russell

- 50 lat w F1? Nie mogę powiedzieć, że każda minuta spędzona w tym świecie była wspaniała. Przeżyłem wiele trudnych chwil - mówi Frank Williams. Brytyjczyk zapowiedział też, że jego zespół odzyska jeszcze dawny blask.

W tym artykule dowiesz się o:

Frank Williams to jedna z legend Formuły 1. Od roku 1977 w stawce rywalizuje założony przez niego zespół - Williams. Wcześniej Brytyjczyk był zaangażowany w inne projekty, stąd w tej chwili może pochwalić się aż 50-letnim stażem w F1.

- 50 lat w F1? Szczerze powiedziawszy, nie myślałem o tym zbytnio. Nie mogę powiedzieć, że każda minuta spędzona w tym świecie była wspaniała. Przeżyłem wiele trudnych chwil. Straciłem kochaną żonę, straciłem wielu kierowców - przekazał Williams za pośrednictwem komunikatu zespołu.

Czytaj także: 50 lat Williamsa w F1. Smuty jubileusz Brytyjczyka 

Brytyjczyk bardzo szybko dowiedział się o tym, jak brutalna potrafi być F1. W roku 1970 w samochodzie po części zaprojektowanym przez niego zginął jeden z jego przyjaciół - Piers Courage. Kilka lat później, w roku 1979, Williams cieszył się z pierwszego wygranego wyścigu F1.

ZOBACZ WIDEO: Niezręczne pytanie o przyszłość Roberta Kubicy. Obok siedział sponsor

- Byłem wtedy bardzo szczęśliwy. Kilka godzin po wyścigu usiedliśmy z żoną Ginny w kamperze i wszystko było takie surrealistyczne. Rok później Alan Jones świętował z nami tytuł. Był bardzo szybki, a przy tym bardzo zabawny po wyjściu z samochodu - wspomniał Williams.

Kolejną tragedią w trakcie 50-letniej obecności Williamsa w F1 była śmierć Ayrtona Senny. Jeden z najlepszych kierowców w historii Formuły 1 zginął w Grand Prix San Marino na torze Imola w roku 1994. Od tego momentu każdy z samochodów Williamsa posiada na karoserii charakterystyczne "S", by w ten sposób oddać hołd Brazylijczykowi.

- To był najbardziej utalentowany kierowca jakiego poznałem, bardzo zdeterminowany - ocenił Williams.

Po tylu latach Williams nie żałuje jednak tego, co spotkało go w życiu. Mimo tego, że od roku 1986 wskutek wypadku samochodowego, do którego doszło po testach F1 we Francji, porusza się na wózku inwalidzkim. - Formuła 1 okazała się dla mnie dobra. Zawsze byłem szalony. Uwielbiałem prędkość. Gdy byłem chłopcem, jeździłem wokół okolicy i udawałem, że jestem kierowcą - powiedział 77-latek.

Czytaj także: Robert Kubica szczerze o swoich ograniczeniach

Williams wskazał jedną osobę, bez której nie osiągnąłby tylu sukcesów w F1. To Patrick Head, wieloletni dyrektor techniczny jego zespołu. - Moment, w którym do mnie dołączył był kluczowy. Dzięki niemu firma stała się tym czym jest. Odnieśliśmy wielki sukces, ale w F1 nieprzypadkowo mówi się, że "jesteś tak dobry, jak twój ostatni wyścig". Będziemy jeszcze walczyć o lepsze pozycje, bo ja nigdzie się nie wybieram - zadeklarował Brytyjczyk.

Komentarze (3)
avatar
Krzysztof Ciachorowski
11.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To nie prawda, że Russell jest faworyzowany przez Williamsa.
I tyle..