Charles Leclerc zaczyna się czuć coraz pewniej w Ferrari, czego dowodem są wydarzenia z dwóch ostatnich wyścigów F1. Gdy po pit-stopie w Singapurze młody kierowca stracił prowadzenie na rzecz Sebastiana Vettela, domagał się reakcji zespołu i zamiany pozycji. Za to w Rosji Vettel nie chciał mu oddać prowadzenia po starcie wyścigu F1, choć wcześniej taką taktykę nakreśliło Ferrari.
- Gdyby za moich rządów Leclerc tak narzekał, to usłyszałby w moim gabinecie kilka cierpkich słów. Może nawet więcej niż kilka - powiedział w "Corriere dello Sport" Luca di Montezemolo, były prezydent Ferrari.
Czytaj także: Charles Leclerc winnym napięcia w Ferrari
To właśnie za rządów Włocha zespół z Maranello po raz ostatni sięgał po tytuł w F1. W trakcie swojej kadencji 72-latek przeżywał wiele konfliktów wewnątrz ekipy. - Pamiętam sytuację z Rubensem Barrichello, który był wściekły po jednym z wyścigów F1 w Austrii, gdzie kazaliśmy mu oddać prowadzenie na rzecz Schumachera. Powiedziałem mu wtedy, że jest w takiej sytuacji, że zrobi wszystko o co go poprosimy - dodał di Montezemolo.
ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu
Były prezydent Ferrari nie ukrywa przy tym, że jest pod wrażeniem talentu Leclerca. - Mogę to powiedzieć wprost. Jest jednym z najlepszych kierowców w swoim pokoleniu - stwierdził.
Wybuch formy Leclerca i lepsze osiągi samochodu Ferrari nie dają i tak ekipie szans na tytuł mistrzowski w tym roku, bo strata do Mercedesa jest zbyt duża. Dlatego Włosi będą musieli czekać na sezon 2020 i liczyć na to, że wtedy przełamią dominację Niemców.
Czytaj także: Orlen coraz bliżej Haasa
- Co się musi stać, aby Ferrari w końcu wygrało tytuł w F1? Musiałbym wrócić do pracy w fabryce - podsumował di Montezemolo.