Przez długi okres Max Verstappen miał opinię kierowcy, który ulega emocjom na torze i nie potrafi chłodno kalkulować. Chęć Holendra, by jak najszybciej rozprawić się z rywalem, prowadziła do wielu wypadków i gubienia punktów w kolejnych wyścigach F1.
Aż w sezonie 2018 byliśmy świadkami metamorfozy Verstappena, po której wielu ekspertów F1 podkreślało, że kierowca Red Bull Racing dojrzał. Doprowadziło to do efektownej i długiej serii wyścigów kończonych w czołówce F1. Pod tym względem Holender był nawet lepszy od Lewisa Hamiltona.
Czytaj także: Jaka przyszłość Roberta Kubicy?
Jednak w GP Meksyku zobaczyliśmy dawne oblicze Verstappena. Najpierw na pierwszym okrążeniu starł się on z Hamiltonem, a następnie chciał jak najszybciej nadrobić stracony dystans i uszkodził oponę po kontakcie z Valtterim Bottasem.
ZOBACZ WIDEO: F1. Robert Kubica o swoich początkach. "Musiałem podkładać poduszki na siedzenie żeby cokolwiek widzieć"
- Popełnił kilka błędów, za które zapłacił wysoką cenę - ocenił na oficjalniej stronie F1 Ross Brawn, dyrektor sportowy Formuły 1.
Verstappen mógł uniknąć zamieszania w wyścigu, gdyby startował z pole position. Holender wykręcił najlepszy czas w kwalifikacjach, ale otrzymał karę za zignorowanie żółtych flag po wypadku Bottasa. Nie pomogły mu też publiczne wypowiedzi, w których potwierdzał, że widział ostrzeżenia sędziów.
- Otwarcie przyznał, że celowo nie zwolnił. Potem widoczność i zdrowe myślenie zasłoniła mu jakaś dziwna mgła, po tym jak włączył się do walki z Hamiltonem. Przebicie opony po kontakcie z Bottasem zwieńczyło dzieło. Marnym pocieszeniem jest w tej sytuacji przebicie się z ostatniego miejsca na szóste - dodał Brawn.
Czytaj także: Ferrari czeka na protest rywali ws. silnika
O Verstappenie sporo mówi się jak o przyszłym mistrzu świata F1. Brawn ciągle wierzy, że to realne. - Wciąż ma tylko 22 lata. Powinien jednak wyciągać wnioski z popełnionych błędów. Ta reguła ma zastosowanie nawet jak masz 50 lat. Jest jednak ważniejsza w młodości. Przykład Hamiltona to pokazuje. On wygrywa te wyścigi, które miał wygrać, a czasem zdarza mu się, że zwycięża w tych, w których nie powinien był. Tylko w taki sposób można zostać mistrzem świata F1 - podsumował Brawn.
Red Bull miał w Meksyku ogromną szansę na trzecie zwycięstwo w F1 w tym sezonie. Wszystko ze względu na wysoko położony tor w Mexico City. Przerzedzone powietrze miało bowiem negatywny wpływ na moc silników Ferrari czy Mercedesa, co stawiało w roli faworyta "czerwone byki". Jednak Verstappen pokpił sprawę.