Płatne i kodowane stacje telewizyjne są w stanie zaoferować większe pieniądze za prawa do transmisji Formuły 1, z czego zarządzający królową motorsportu skrzętnie korzystają. W coraz mniejszej liczbie krajów F1 można obejrzeć w stacjach ogólnodostępnych.
Ma to fatalny wpływ na wyniki oglądalności. Z najnowszego raportu Formuły 1 dowiadujemy się, że w ciągu roku liczba unikalnych widzów spadła aż o 19,2 mln osób. Jeszcze w sezonie 2018 regularnie F1 na całym świecie oglądało 490,2 mln ludzi. W ubiegłym było to już tylko 471 mln.
Czytaj także: Między życiem a śmiercią. Straver walczy z dala od mediów
Formuła 1 chwali się za to niewielkim wzrostem liczby wyświetleń - z poziomu 1,781 mld (2018 rok) do 1,922 mld (2019). To najlepsze statystyki od roku 2012, choć nie oddają one całe prawdy. Obejmują bowiem tych, którzy choć na chwilę włączyli transmisję z F1. Bardziej miarodajne i rzetelne są te, które prezentują unikalnych widzów.
Zarządcy F1 starają się robić dobrą minę do złej gry, bo ostatnio stracili kontrakt sponsorski z Tata Communications. Hinduska firma płaciła za współpracę z królową motorsportu aż 26 mln dolarów rocznie. Do tego z pracy odszedł Sean Bratches, który jako dyrektor ds. handlowych odpowiadał za pozyskiwanie nowych sponsorów.
Czytaj także: Sirotkin znalazł nowe zajęcie. Założył szkołę
Trudno jednak oczekiwać, aby F1 odeszła od obecnego trendu i zaczęła oferować transmisje stacjom ogólnodostępnym, bo w ostateczności straciłaby na tym finansowo. Problem polega na tym, że coraz gorsze wyniki oglądalności wyścigów powodują, że współpraca z Formułą i zespołami przestaje być atrakcyjna dla różnych podmiotów. Kilkukrotnie uwagę na to zwracał chociażby Williams.
ZOBACZ WIDEO F1. Dobra zmiana Roberta Kubicy. "Widać same plusy"