F1. Koronawirus. Red Bull i Mercedes nie zamknęły fabryk. Zła wiadomość dla Ferrari

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen (po prawej) w walce z Charlesem Leclercem
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Max Verstappen (po prawej) w walce z Charlesem Leclercem

Zespoły F1 wróciły do Europy i poddały się kwarantannie. Wbrew zapowiedziom, pracy w fabrykach nie wstrzymały Mercedes i Red Bull Racing. Oznacza to problemy dla Ferrari, które musiało zamknąć swoją fabrykę z powodu koronawirusa.

Pandemia koronawirusa doprowadziła nie tylko do odwołania Grand Prix Australii, ale też wymusiła na zespołach Formuły 1 odbycie kwarantanny po powrocie z Antypodów. W trudnej sytuacji, ze względu na sytuację we Włoszech i wprowadzenie szeregu zakazów, znalazło się chociażby Ferrari. Zespół zamknął swoją fabrykę w Maranello do końca marca.

Z padoku F1 docierały wieści, że podobnie zrobią też inne zespoły, bo w tym roku najprawdopodobniej nie będzie tradycyjnej przerwy wakacyjnej. W sierpniu, zamiast wyjazdów urlopowych, należy spodziewać się nadrabiania zaległości i rozgrywania wyścigów F1. Do końca marca nieczynny ma być chociażby zakład Alfy Romeo w szwajcarskim Hinwil.

Tymczasem Red Bull Racing i Mercedes ogłosiły, że mimo powrotu do Wielkiej Brytanii i kwarantanny, ich fabryki będą normalnie pracować.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

- Możemy kontynuować pracę w Wielkiej Brytanii. Zakładam, że wszystkie zespoły mające fabryki na Wyspach tak zrobią, z wyjątkiem McLarena, u którego wykryto koronawirusa. My pracujemy pełną parą - powiedział "F1 Insider" Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu.

- Nasza fabryka jest otwarta. Rząd Wielkiej Brytanii nie wprowadził żadnych restrykcji. Nie mieliśmy też żadnych przypadków COVID-19 w naszej bazie. Jedynie pracownicy, którzy wrócili z Australii, zostali odizolowani od reszty zespołu na dwa tygodnie. Chcemy zmniejszyć ryzyko infekcji - przekazał z kolei rzecznik prasowy Mercedesa.

Warto przy tym zwrócić uwagę, że cała Wielka Brytania obrała inną politykę w walce z koronawirusem. Premier Boris Johnson nie zdecydował się na ograniczenie organizacji imprez masowych, stąd w kraju nadal odbywają się koncerty, wystawy, itd. Większość ekspertów uważa to za błąd i szacuje, że już wkrótce będziemy świadkami lawiny zachorowań na COVID-19 na Wyspach.

Stanowisko zespołu Mercedesa kłóci się tym samym z decyzją spółki-matki. Daimler, właściciel niemieckiej marki, pozwolił na pracę zdalną w zakładach zajmujących się samochodami osobowymi. Personel ma korzystać głównie z wideokonferencji i unikać bezpośrednich spotkań.

Praca fabryk w Milton Keynes i Brackley to zła wiadomość dla Ferrari. Włosi już po testach F1 znajdowali się w tyle za dwoma najgroźniejszymi rywalami, a w tej chwili Red Bullowi i Mercedesowi dodatkowo sprzyja pandemia koronawirusa. Dwa tygodnie można bowiem bardzo efektywnie wykorzystać na opracowanie nowych części, podczas gdy Ferrari zostało zmuszone do zamknięcia fabryki.

Czytaj także:
Pirelli musi spalić 1800 opon po Grand Prix Australii
Były mistrz świata obwinia McLarena o odwołanie wyścigu

Komentarze (0)